Znajomy?
- Czy mogę usiąść?
Usłyszałam melodyjny głos, który słyszałam już kilka razy.
Na plecach poczułam gęsią skórkę. Podniosłam głowę i napotkałam parę
błękitnych, magnetycznych oczu, których właścicielem był chłopak, z którym
miałam już kilka razy do czynienia. To
on zderzył się ze mną na boisku i w galerii gdy wracałam z książkami. Patrzył
na mnie tymi przyciągającymi oczami oczekując odpowiedzi. Ukradkiem
Przeleciałam wzrokiem klasę. Było jeszcze kilka innych miejsc wolnych, a o
dziwo wybrał to. To koło mnie.
- Tak, jasne- wybąkałam z grzecznością. Ostatkami sił
zdobyłam się na nieśmiały uśmiech.
Odsuną krzesło do końca, wyją swoje książki i zeszyty,
usiadł na krześle i wbił wzrok we mnie. Zawstydzona odwróciłam głowę. Patrzyłam
się przed siebie na tablicę niecierpliwie wyczekując nauczyciela. Miałam
nadzieje, że nauczyciel przykuje uwagę mojego nowego sąsiada, a mnie zostawi w
spokoju. Każda minuta trwała jak wieczność. Bezustannie, bez zawstydzenia
przyglądał mi się. Kątem oka gdy na niego spojrzałam dostrzegłam w jego oczach
iskierki. Iskierki niecierpliwości, śmiechu i … zmartwienia. Szybko odwróciłam
wzrok i ponownie wbiłam go w tablicę. To wszystko stawało się coraz
dziwniejsze. Po chwili usłyszałam jego magnetyczny głos.
- Aż tak cię drażnię?
Wyczułam nutkę rozbawienia. Rozdrażniło mnie to.
- Nie, czemu pytasz- próbowałam zadać to pytanie ze spokojem
ale głos mi nieco zadrżał.
- Tak jakoś. Mam takie przeczucia. Nie trudno zgadnąć gdy
się do kogoś żywi nie przyjemne uczucia- odpowiedział ze spokojem. – Tak w
ogóle to jestem Jacob. Jake- przedstawił się.
- Kellsey.
- Mówiłem Kelsey, że się jeszcze spotkamy. Pamiętasz?
- Nie trudno zapomnieć- przyznałam. Uśmiechną się szeroko
odsłaniając przy tym zęby. Był przy tym taki czarujący… Kells! Ogarnij się,
skarciłam się w myślach.
- Cieszy mnie to.
- Dzień dobry moi uczniowie- głos nauczyciela odwrócił mój
wzrok od Jacoba. Muszę się teraz skupić na lekcji!
Nauczyciel przedstawił się jako Steph Kasson, opowiedział o
sobie kilka zdań i przedstawił nam swój sposób nauczania. Jako nauczyciel od
chemii oceniał łagodnie. Brał udział w naukowych badaniach dzięki czemu będzie
nam na lekcjach pozwalał na różne eksperymenty. Myślę, że będzie ciekawie.
Polecił nam już na pierwszej lekcji zrobić mieszaniny. Składniki były na tyle
klasy poustawiane na półkach. Mieliśmy to wykonać z sąsiadem w ławce. Pan
Niebieskooki będzie musiał ze mną współpracować. Ciekawe tylko czy mu się to
uda. Wątpię, żebyśmy w zgodzie stworzyli tę mieszaninę. Plus za to był taki, że
mogliśmy rozmawiać, dość głośno, między sobą, a nauczyciel nam nie wpisze uwag.
Miałam do niego kilka pytań.
- No więc… Ta mieszanina…- próbowałam jakoś go zagonić do
roboty. Nie bardzo wiedziałam tylko od czego zacząć.
- Ty idziesz po dwie zlewki, lejek i bagietkę, a ja po
substancje- zalecił.
Posłusznie wstałam i podeszłam do półki. Wzięłam to co
potrzebowałam i wróciłam do ławki. Jake
właśnie wrócił z substancjami, które będziemy musieli połączyć. Usiadł i
wziął się od razu do roboty. Byłam
bardzo zdziwiona tym, że nie musiałam go specjalnie zaganiać do zadania. Zwykle
chłopacy jego pokroju tak się nie zachowują.
Zrobił praktycznie wszystko. Jedyne co mi pozostało to
mieszać bagietką w zlewce. Miałam pragnienie zadania mu pytania, które tak
bardzo mnie nurtowało. Problem w tym, że nie bardzo wiem jak go o to zapytać.
Między nami panowała namacalna cisza.
Przeleciałam wzrokiem po klasie patrząc na inne pary. Zajęci byli
głównie rozmową niż zaleconym im poleceniem.
- Gotowe- oznajmił Jake. – Teraz połóż bagietkę na
chusteczce i wytrzyj ją.
- Jasne- burknęłam.- Em… Jake ? Mogę ci zadać pytanie?
- Słucham- oznajmił prostując się przy tym jak struna.
Zauważyłam, że napiął mięśnie tak, jakby szykował się na przyjęcie ciosu.
- Tam w tej galerii… Skąd wiedziałeś, że mnie jeszcze
spotkasz?
Po usłyszeniu mojego pytania… rozluźnił się. Tak jakby jego
napastnik zmienił zdanie i zostawił go w spokoju. Nie bardzo wiedziałam jak
zinterpretować jego zachowanie.
- Składałem do różnych szkół podania i patrzyłem na różne
wykazy książek. Tylko ta szkoła używa starej wersji książek do WOS’u i zwykłej
historii. Kiedy zderzyłaś się zemną i pomagałem ci zbierać książki… dzięki nim
poznałem, że będziesz ze mną chodzić do szkoły- powiedział z lekkim uśmiechem.
- Rozumiem- mruknęłam.
Do klasy weszła jakaś nauczycielka ubrana w elegancką
kreację. Podeszła do naszego nauczyciela i szepnęła mu coś na ucho po czym
wyszła.
- Spakujcie się szybko, zabierzcie swoje kurtki i plecaki.
Do końca lekcji będzie trwał apel na hali. Później będzie przerwa na lunch-
oznajmił nam nauczyciel.
Szybko spakowałam się i podeszłam po moją kurtkę. Jacob
kroczył tuż za mną. Ubrałam się i wyszłam poza klasę. Na dworze lał deszcz.
- Załóż kaptur-
powiedział srogim głosem mój ławkowy sąsiad.
Obróciłam się w jego stronę zakładając posłusznie kaptur.
Spiorunował mnie wzrokiem. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że Jacob, z którym
dzielę ławkę jest tą samą osobą, która mnie lustrowała kilka metrów w gronie
swoich znajomych przed lekcją. To on stał w tej czarnej kurtce i wbijał we mnie
wzrok.
Oprzytomniałam dopiero w tedy gdy mnie szturchną i nakazał
abym szła za nim na ten apel. Nagle coś we mnie zadrżało, zapalił się jakiś
alarm. Tylko o co chodziło. Przez głowę przeszło mi tysiące myśli. Były bardzo
nie zrozumiałe. Coś we mnie nakazało trzymać się blisko Jaka. Czułam jak by był
osobą o której już dużo słyszałam, jak by był mi bardzo bliski.
Starałam się wybrnąć z tych myśli. Nie zwracać uwagi na ten
alarm, który nagle się we mnie pojawił. Musiałam się skupić na tym, aby stąpać
ostrożnie po ziemi. Nie miałam ochoty na bliskie spotkanie z podłożem.
Bynajmniej nie przy rówieśnikach.
Po kilku minutach byliśmy już w ciepłej hali. Była dużym
pomieszczeniem. Siedzenia były poustawiane w równej odległości. Na środku stał
wielki parawan do którego były przymocowane literki składające się w duży napis
: „Witajcie w nowym roku szkolnym!”
Kątem oka zauważyłam, że Jake wbił wzrok w jakąś osobę.
Podążając wzrokiem natknęłam się na Jamesa. Miał zmieszany wyraz twarzy.
Nieprzyjemnie mierzył wzrokiem Jaka. Zaraz! Jaka?
Nagle na plecach poczułam czyjąś dłoń. Była to dłoń Jacoba,
który próbował mnie skierować w stronę siedzeń po lewej stronie hali. Rzuciłam
szybkie spojrzenie Jamesowi, który gotował się ze złości i ruszyłam z Jacobem w
stronę krzeseł. Gdy doszliśmy do rzędu ustawionych siedzisk usiadłam na drugim
siedzeniu, Jakowi przypadło siedzenie z rogu. Nakazał mi pójść na koniec rzędu
i usiąść na ostatnie krzesło, a sam zajął miejsce obok mnie. Nie bardzo
rozumiałam o co mu chodzi ale postanowiłam w to nie wnikać. Zdjęłam kurtkę,
zawiesiłam ją na oparciu siedzenia, plecak
ułożyłam pod krzesłem i w wygodnej pozycji siedziałam cierpliwie.
Zainteresowało mnie to, że Jake za czymś się ciągle oglądał. Zawiesił kurtkę na
oparciu i podkulał plecak pod krzesło jak ja, wyciągną nogi przed siebie,
skrzyżował je w kostkach i rozglądał się. Zaciekawiona zapytałam.
- Szukasz kogoś?
Jak na komendę wbił swoje niebieskie oczy w moje i uśmiechną
się ciepło.
- Jako mieszkaniec tej mieściny mam tu paru przyjaciół-
powiedział to zmieniając swój ciepły uśmiech w zadziorny.
-Bez wątpienia. Wiesz, sama tu kiedyś przyjeżdżałam i
zaprzyjaźniłam się z taką Jessicą. Ponoć chodzi tutaj do szkoły. Może ją znasz?
Jessica Smith, kojarzysz?
- Tak, mieszka nie daleko mnie. Chodzę z nią na dwa
przedmioty. To… moja dobra znajoma.
- Naprawdę! A mógł byś mnie z nią spotkać? No wiesz… chciała
bym… odnowić znajomość- spytałam podekscytowana. Mam nadzieję, że się zgodzi.
Sama bym nie dała rady poznać jej dorosłej twarzyczki. Za długo jej nie
widziałam.
- Jasne, po szkole, co ty na to?
- I tak muszę czekać na autobus więc mi pasuje- nie mogłam
się doczekać. – A czemu nie na lanchu? Nie było by lepiej?
- Zobaczę co da się zrobić- powiedział przy tym zadziornie
się uśmiechając.
Mimo, że znam Jacoba od godziny przyjemnie mi się z nim
rozmawiało. Czułam się jak bym go znała od bardzo dawna, a on jak by wiedział o
mnie wszystko. W pewnym momencie zauważyłam, że Jacob uparcie wpatruje się w
osobę siedzącą kilka rzędów z przodu po prawej stronie hali. Podążyłam jego
wzrokiem i natknęłam się na Jamesa. Patrzył się na nas swoimi czarnymi oczami
pełnymi pogardy i obrzydzenia. Przyglądnęłam się oczom Jaka. Były pełne spokoju i cierpliwości. Magnetyczny
błękit przyciągał wzrok. Przewiercał Jamesa swoim spojrzeniem. Przejrzał na wylot
jego duszę.
W pewnym momencie na środek wyszedł dyrektor, chłopacy jak
oparzeni odwrócili od siebie wzrok. Skupili go na dyrektorze ubranym w
elegancki garnitur. Zmieszana zaistniałym wydarzeniem nie umiałam odwrócić
wzroku. To spoglądałam na Jamesa, to na Jacoba. Jake musiał to zauważyć,
odwrócił swoją twarz i spojrzał magnetycznie w moje oczy. Poczułam spokój. Uśmiechną
się do mnie niepewnie. Gdy dyrektor poprosił o powstanie na baczność do hymnu,
wstaliśmy oboje. Odwrócił swój wzrok ale za nim ustawił się w pozycji na
baczność, przejechał swoją ręką po moich plecach aby mnie uspokoić. Podniosłam
głowę aby spojrzeć na niego ale on był już skupiony na apelu.
Apel miną dość szybko. Dyrektor okazał się człowiekiem z poczuciem humoru.
Na jego twarzy widniał cały czas uśmiech. Mimo wszystko nadal nie
umiałam skupić się. Coś nie dawało mi spokoju. Tylko nie wiedziałam co.
Wiedziałam jedno. Muszę pogadać z Jamesem. Musi mi to wreszcie wytłumaczyć o co tu
chodzi. A może lepiej było by zapytać się Jaka… Nie. Dopiero go poznałam. Nie
wiem o nim jeszcze dużo rzeczy.
Po apelu wszyscy zesztywniali zbierali się ospale z miejsc.
Jako, że teraz jest przerwa na lunch nie wszystkim się śpieszyło. Jacob
odchylił głowę do tyłu i zamkną swoje prześliczne oczy.
- Co za nudy na tym apelu- mrukną ospale.
Po chwili zaczęłam się gramolić chcąc złapać Jamesa i z nim
porozmawiać. Gdy ściągałam kurtkę z oparcia Jake otworzył błyskawicznie oczy
przyglądając mi się. Wyciągnęłam plecak z pod krzesła i nałożyłam kurtkę. Jacob
przyglądał mi się marszcząc brwi. Sam, nie wiem kiedy, wygramolił plecak i
ściągną kurtkę z oparcia. Kiedy wstałam błyskawicznie znalazł się przy moim
boku.
- Co już idziemy? Mamy jeszcze sporo czasu- powiedział zdziwiony
ruszając przed siebie. Nie powiem,
zdziwiło mnie to.
- Ja już idę. Muszę z kimś pilnie porozmawiać- przystaną i
odwrócił się w moją stronę. Minę miał taką jak bym powiedziała coś brzydkiego. –
Co się tak gapisz!
Nie wiem czemu ale rozdrażniło mnie to. Jak na komendę
odwrócił wzrok. Zdążyłam zauważyć iskrę smutku. Nie chciałam być nie grzeczna i
sprawić mu przykrość.
Momentalnie przypomniałam sobie czego szukam. Wyprostowałam
się jak struna i szukałam choćby Mika. Bingo! Znalazłam Jamesa. Zwróciłam się w
jego kierunku. Jake podążył za mną grzecznie mimo, że go uraziłam. Gdy byłam
kilka metrów od celu Jacob musiał zrozumieć kto jest tą osobą, z którą muszę
pilnie porozmawiać. Przystaną, złapał
mnie za łokieć i gwałtownie przyciągną do siebie.
- Zaraz wracam. Nie odchodź za daleko- szepną mi do uch.
Gdy się obróciłam już go za mną nie było. Przyglądałam się
jak znika w pośpiechu w tłumie. Odwróciłam się w stronę Jamesa i ruszyłam.
Pomachałam mu z daleka. Na szczęście mnie zauważył i przystaną na boku. Tak abym mogła do niego spokojnie dołączyć.
- Cześć Kells! Jak tam lekcje- zapytał szczerząc się w
uśmiechu.
- Cześć, lekcje jakoś tam minęły- zdobyłam się na mały
uśmiech.
- Jeju, szukałem cię
w tym tłumie, a potem tak jakoś wyszło…- zaczął coś plątać. Jak mógł mnie nie
zauważyć?! Przecież tak uparcie wpatrywał się w Jacoba, który bezustannie mi towarzyszył!
- James, chciałam się… - coś mi przerwało.
- Kellsey!!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, hej!
Co sądzicie o rozdziale? Proszę o szczere opinie :)
Nawet nie wiecie jak mnie motywujecie!
Jesteście kochani!!!
Pozdrawiam! :D
TAKTAKTAKTAKTAK! Wiedzialam. Nareszcie. Jake, Jake. O tak, ten facet to jest to.
OdpowiedzUsuńHej, James, co ty krecisz chlopcze? Czaje, lepiej udawac, ze sie nie widzi, ale bez przesady. I tak cie lubie. Jake'a tez! Hehe. Dlavzego czuje, ze Jake cos kombinuje z tym lunchem? XD jestem podejrzliwa wiem. No ale zobaczymy w nastepnym rozdziale.
Bledow nie zauwazylam, akcja sie rozkreca czuje to w kosciach! Czekam nn i mam nadzieje, ze nastapi to jak najszybciej.
Pzdr i sors ponownie za brak polskich znakow w komentarzu.
opowiadaniebyjasminelovelace.blogspot.com - nowy rozdzial xd
No i się doczekałaś!
UsuńNawet nie wiesz jak mi się serce raduje jak widze pod rozdziałem twój komentarz :3
Rozdział powinien pojawić się w piątek.
Przykro mi. Musisz poczekać :)
Również pozdrawiam.
Boże! To jest super!!! Sprubuj dodać szybciej. Wierze w cb. :D
OdpowiedzUsuńRozumiem też, że masz obowiązki i wgl.
Trudno. Bende czekać niecierpliwie.
Weny kochana weny!
Dziękuję za miłe słowa :3
OdpowiedzUsuńRozdział powinien pojawić się w piątek.
Przepraszam ale wcześniej nie dam rady.
Dziękuję!
Jake <333 Uwielbiam go. Rozdział rewelacyjny. Jak zwykle. Tylko szkoda, że taki krótki. Czytam bloga od początku, ale dopiero teraz komentuję, bo nie potrafię zbytnio pisać dobrych komentarzy. Bardzo ładny design. Piszesz bardzo ciekawie. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie:
http://tommorow-is-beautifull-dream.blogspot.com/
Dziękuję zaiłe słowa :)
UsuńNa pewno wpadnę :D
Świetny rozdział :) Masz talent. Zapewne pisanie tak długiego rozdziału pochłania dość dużo czasu? :)
OdpowiedzUsuńhttp://przyszopceuszatych.blogspot.com/
Dziękuję za miłe słowa.
UsuńCo prawda pisanie długich rozdziałów zabiera mi różnie czas. To zależy od weny. Chcę aby rozdziały były jak najdłuższe gdyż nie pojawiają się często. :D
Jeju, rozdział dłuższy, niż pozostałe i oto mam nowego faworyta. Tu jest o wiele więcej akcji, a wpis jest aż przesycony testosteronem i męską rywalizacją :-)
OdpowiedzUsuńLecę dalej,
Minoo
healer-of-century.blogspot.com