„ Bliskość śmierci zawsze sprawia,
Że staramy się żyć lepiej”
- Paulo Coelho
New school.
Rano obudził mnie dźwięk mojego dzwonka. Wielkie cyfry
pokazywały godzinę 6:30. Postanowiłam jeszcze chwilkę poleniuchować. Leżałam
spokojnie kilka minut przypominając sobie mój plan lekcji. Chwilę później
podniosłam się na równe nogi. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam czarne
spodnie oraz długą, szarą bluzę.
Pomaszerowałam do łazienki, umyłam twarz, ubrałam się i uczesałam włosy.
Zostawiłam je rozpuszczone. Podeszłam do plecaka, wyjęłam plan lekcji i
sprawdziłam czy wszystko mam spakowane. Nie chciałam niczego zapomnieć
pierwszego dnia.
Kiedy już byłam pewna, że wszystko mam zeszłam do kuchni.
Dziwne. Telewizor wyłączony, jest strasznie cicho. Czyżby ciocia zaspała? Weszłam do kuchni. Na blacie leżała jakaś
zgięta kartka papieru. Wielkimi literami na niej było napisane moje imię.
Wyprostowałam zaadresowany do mnie „list”.
Wczoraj wieczorem wróciłam bardzo późno, a
dziś znów musiałam rano wrócić do pracy. Przepraszam, tak wyszło.
Zrobiłam ci śniadanie. Jest na blacie
kuchennym. Pamiętaj! Musisz wyjść o wpół do ósmej na autobus! Powodzenia w szkole.
Do zobaczenia popołudniu. Całuski.
Ciocia.
No trudno, jak praca to praca, pomyślałam.
Podeszłam do blatu, chwyciłam kanapkę z szynką i usiadłam na
krześle. Zjadłam szybko śniadanie i popiłam sokiem pomarańczowym. Mam jeszcze 5
minut. Powoli ubrałam swoje czarne buty do kostek i ciepłą kurtkę. Na dworze
było bardzo zimno i lał deszcz. Grrr… Ciepło ubrana wyszłam dzielnie na zewnątrz.
Szłam w miarę szybko. Starałam się stawiać ostrożnie stopy.
Nie miałam ochoty usiąść na chodniku. Niestety, plecak utrudniał mi drogę. Był
bardzo ciężki. Kilka razy się poślizgnęłam. Złapałam się jakiegoś płotu żeby
nie stracić równowagi.
Deszcz wzmacniał swoje siły. Lało coraz bardziej. W myślach
co chwilę mówiłam sobie „ jeszcze kawałek, jeszcze kawałek” . Po kilku minutach
ujrzałam mój cel. Na przystanku stało kilka osób. Udało mi się rozpoznać
sylwetkę Jamesa, który zajadle kłócił się z jakimś chłopakiem po boku
przystanku. Musiał być bardzo wściekły. Miałam wrażenie, że zaraz przywali temu
chłopakowi. Jego rozmówca wydawał się być z wyrazu twarzy łagodnym. Był takiej
samej wielkości co mój kolega.
Gdy zauważyłam, że chłopak odchodzi od Jamesa podeszłam do
niego szybkim krokiem. James na mój widok uśmiechną się szeroko. Najwidoczniej
dobry humor mu wrócił.
- Cześć. Miło cię widzieć. Nie spodziewałem się ciebie
tutaj, na przystanku- przywitał się ze mną.
- Hej. Też nie sądziłam, że będę jeździć autobusem do
szkoły. No ale tak wyszło…
- Jasne
- Kim był ten chłopak, z którym się tak przed chwilą
kłóciłeś. Wyglądałeś tak jak byś miał mu zaraz przyłożyć- mina mu zrzedła.
- No… to… To mój stary kumpel. Kiedyś się kumplowaliśmy… no
i doszło do małego nie porozumienia… A
teraz próbowaliśmy się dogadać- coś kręcił. Nie jest to moja sprawa i nie
powinno mnie to obchodzić ale czułam, że za tym coś się kryje.
- Rozumiem- burknęłam.
Właśnie w tej chwili nadjechał autobus. Z ulgą weszłam do
pojazdu. Zajęłam grzecznie miejsce. Obok mnie wcisną się szybko James. Gdy
ściągnęłam kaptur ukradkiem zauważyłam jak wzrok kilku osób zatrzymał się na
mnie.
Droga do szkoły zajęła nam niespełna 10 minut. Po drodze
stawaliśmy jeszcze przy trzech przystankach. Szkoła była podzielona na budynki.
James powiedział, że każdy mały budynek to klasa. Przerwy mają pięć minut, a
najdłuższa na lunch 45 minut. Moja pierwsza lekcja to trygonometria. Niestety.
James miał WOS. Za to drugą lekcję mieliśmy wspólną.
Nie długo szukałam budynku nr. 5. Na drzwiach była wielka
czarna piątka. Dwie osoby idące przede mną otworzyły drzwi i weszły do klasy. W
środku ściągnęły kurtki i powiesili na wieszaki. Poszłam za ich przykładem.
Wybrałam przedostatnią ławkę pod oknem, która była pusta. Czułam się
nieprzyjemnie. Wszyscy znają się bardzo dobrze, zapewne ich dziadkowie się
przyjaźnili. Czułam się jak intruz. Z racji tego, że klasa była mała krótkowłosa
blondynka musiała usiąść koło mnie. Przedstawiła mi się grzecznie po czym
odwróciła się i wdała w rozmowę z innymi rówieśnikami. Nie było to zbyt miłe z
jej strony. Lauren. Zapamiętam ją sobie. Lekcja rozpoczęła się chwilę później.
Nauczyciel przedstawił się jako Jason Meyers. Ciekawie tłumaczył. Z
przyjemnością słuchałam tego co mówi. Myślę, że będzie dobrze uczył.
Lekcja zleciała bardzo szybko. Spakowałam wszystkie swoje
rzeczy, ubrałam kurtkę i wyszłam z klasy na deszcz. W sumie to trochę kropiło.
Kierowałam się do Sali nr. 3. Była nie daleko. Pod drzwiami, zamiast wejść do
środka, czekał Jason z jakimś swoim kolegą. Z daleka zauważyłam ten jego
szeroki uśmiech. Chwilę się zastanowiłam. Zaraz, a co jeśli to Jacob? Ten jego
przyrodni brat? Nie. To nie on. Przecież Jason z tym chłopakiem się śmieje, a
Jacob go przecież nienawidzi. Podeszłam
do nich.
- Cześć, jak tam pierwsza lekcja- przywitał się ze mną
James.
- Oki. Nawet fajny nauczyciel- odpowiedziałam.
- Poznaj Mika. Mike, to jest Kells- przedstawił nas sobie
wspomagając się ruchami rąk.
- Cześć, miło cię wreszcie poznać. Jass ciągle o tobie
mówił. Zresztą… nie dziwię mu się – odparł Mike. Kątem oka zauważyłam, że Jason
wywraca oczami. Nie spodziewałam się tego. Pewnie tonęłam w rumieńcu.
Mike był ode mnie o głowę wyższy. Miał czuprynę brązowych
włosów. Oczy miał koloru ślicznego brązu.
Był ubrany w czarną kurtkę i spodnie.
- Hej, również cieszę się, że cię poznałam- powiedziałam
grzecznie.
- Chodźcie, nauczyciel już idzie- powiedział Jason z nutą
rozdrażnienia.
-Jasne- bąkną Mike. Czuję, że go polubię.
Rzeczywiście. Nauczyciel kroczył z plikiem papierów i teczek
w jednej ręce, a w drugiej parasol. Pośpiesznie weszliśmy do klasy, ściągnęliśmy
kurtki i zajęliśmy swoje miejsca. Usiadłam w drugiej ławce pod ścianą. Na
miejsce obok mnie wepchał się James. Mike został skazany na siedzenie w
pierwszej ławce z jakąś dziewczyną w okularach. Gdy tylko na niego spojrzała
wyszczerzyła się w uśmiechu ukazując zęby ozdobione aparatem. Biedny Mike, pomyślałam. Nagle do klasy wszedł
nauczyciel ubrany w elegancki garnitur. No pięknie. Jakiś laluś będzie mnie
uczył. Przedstawił się jako Jefferson Stenfrey. Nie zbyt przypadła mi jego
lekcja do gustu. Mało tłumaczył, a jak już coś mówił to strasznie
niezrozumiale. Za to krzyczeć to on potrafi. Lekcja strasznie się ciągnęła.
Kiedy już myślałam, że nie wytrzymam zabrzmiał wyczekiwany dzwonek. Spakowałam
swoje rzeczy, ubrałam kurtkę i wyszłam. Na szczęście nie padało. Poczekałam na
chłopaków. Po chwili dołączyli do mnie.
- Co za okropna lekcja- wyżalił się Mike.
- Zgadzam się. Już myślałam, że się nigdy nie skończy-
dołączyłam do Mike.
- Ale musicie przyznać, że jak krzyczy to ma bardzo śmieszny
głos- rzekł James.
- No tak, z tym się zgodzę- dodałam ze śmiechem
przypominając sobie dzisiejszą sytuację. Jakiś chłopak zwany Joe chciał
pożyczyć korektor od swojej sąsiadki. Jefferson wydarł się na niego oskarżając go
o ośmieszenie nauczyciela.
- Właśnie Kells. Jesteś z innej części kraju, tak- zapytał
Mike.
- Tak. Z bardziej słonecznej części- odparłam. Razem z Mikiem
wybuchliśmy śmiechem. Zauważyłam, że Jasona zaczyna ta cała sytuacja irytować.
Miał ponurą minę, wpatrywał się lodowatymi oczami w kumpla.
- I jak ci się tu podoba? Nie jest chyba aż tak źle, prawda-
dopytywał się Mike.
- Pomijając pogodę jest tu bardzo przyjemnie- odparłam ciesząc
się, że na twarzy Mika pojawia się szerszy uśmiech.
- No to fajnie- odparł roześmiany Mike. Zadał mi kilka
innych pytań. Dowiedziałam się, że on sam kiedyś mieszkał w Kalifornii przez
kilka lat. Przyjemnie się z nim rozmawiało.
W pewnym momencie kątem oka zauważyłam jak Jason przypatruje
się trzem chłopakom. Wymieniali się wzrokami. Rozpoznałam po kurtce tego, który
dziś rano brał udział w rozmowie z Jamesem. Ich spojrzenia nie były przyjemne.
Trójka stojąca kilka metrów od nas wymieniał między sobą jakieś uwagi. Czułam
jak poranny rozmówca mojego kumpla świdruje mnie wzrokiem ale bałam się odwrócić
w jego stronę i skupić swoją całą uwagę oczu na nim. Czułam nie tylko chłód w
tym spojrzeniu. Czułam smutek, zniecierpliwienie, i… niepokój. Jak by martwił się o mnie. W pewnym
momencie Mike przeniósł swój wzrok na grupkę. Klepną Jamesa w ramię i ruszyli
łapiąc mnie za łokieć zmuszając przy tym do szybkiego marszu za nimi. Nie
rozumiałam ich zachowania.
- Masz teraz chemię w 6 prawda- zapytał rozdrażniony James.
- Tak. O co chodzi? Co to wszystko ma znaczyć- zapytałam
niecierpliwie wyczekując odpowiedzi.
- Później ci to wyjaśnię. Chodź. Zaraz zacznie się lekcja. A
właśnie. Ta Jessica o której mi mówiłaś rozmawiałem z nią wczoraj przez
internet. Powiedziała, że cię pamięta i bez problemu znajdzie. Na pewno macie
jakieś wspólne lekcje- oznajmił James.
- Jasne- burknęłam.
Byliśmy przed
drzwiami klasy w której zaraz będę mieć lekcje. Rzuciłam im przez ramię ostrzegawcze
spojrzenie. Oni jednak nie byli już mną zainteresowani. Ruszyli w stronę
swojego budynku ostro o czymś dyskutując. Nie mam pojęcia o co chodzi w tym
wszystkim. Najpierw rano, a teraz to… Tu coś nie pasuje. Na pewno James mnie
okłamał w sprawie porannej kłótni. Ewidentnie było widać, że ledwo się
powstrzymywał od pobicia rozmówcy. Kim w ogóle był ten chłopak? O co tu
chodzi?!
Postanowiłam odłożyć te przemyślenia na później. Przede mną jeszcze
tyle lekcji. Mam nadzieję, że to się nie powtórzy.
Weszłam do klasy,
ściągnęłam kurtkę i zajęłam ostatnią ławkę pod oknem. Na szczęście nauczyciela
jeszcze nie było. Uczniowie jeszcze się powoli schodzili. Wyciągnęłam książki i
zeszyty starając się czymś zająć myśli. Otworzyłam książkę na pierwszej lepszej
stronie i wbiłam wzrok w jakiś obrazek.
Nagle usłyszałam jak ktoś odsuwa stojące obok mojego miejsca
krzesło.
- Czy mogę usiąść?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie! Oto rozdział 5. Mam nadzieję, że się podoba.
Czekam na szczere opinie.
Zapraszam do nowych zakładek!
Pozdrawiam wszystkich!
Kolejne boskie opowiadanie. Jestem ciekawa co James ukrywa. Może jest w jakimś gangu? No nie wiem. Poprostu nie mogę sie doczekać 6 rozdziału. Plose dodaj jak najszybciej ;D
OdpowiedzUsuńPlissss... Pozdrawiam. Weny!
Dziękuję za miłe słowa. Ciężko mi powiedzieć kiedy następny rozdział. Mam teraz dużo nauki. Może coś krótkiego nabazgrolę w tygodniu.
UsuńHej, to znowu ja xd
OdpowiedzUsuńRozdzial dluzszy, fajnie. Gdzieniegdzie zauwazylam, ze zjadlo ci literki XD Ale to nic. Zastanawiam sie tylko, czemu robisz "-zapytal ktos tam" ale nie dajesz znaku zapytania. Dziwnie to wyglada i jest dosyc niepoprawne gramatycznie, a w kazdym razie tak mi sie wydaje.
Teraz co do fabuly; gubilam sie niekiedy: raz James, raz Jason XD szczerze; moze cos pokrecilam, nie wiem. Dopiero wstalam, wiec moja ocena jest troche znieksztalcona XD. Co do Jamesa: mam nadzieje ze wywinie sie z tego cos o watku fantastycznym XD taak, wiem. No dobra, czekam nn, mam nadzieje ze ta osoba z ostarniego zdania to cudowny chlopczyk xD. Obsesja? Kto, ja?
Sors za bledy ale pisze z tel i nie mam polskich liter.
Pzdr
Opowiadaniebyjasminelovelace.blogspot.com
Witaj w moich progach! Nawet nie wiesz jaką dajesz mi motywację! Strasznie ci dziękuję. Owszem raz pisałam James a raz nie wiem czemu przerzucałam się na Jasona XD
UsuńKilka razy sprawdzałam i najwidoczniej nie wszystko wyłapałam. Strasznie przepraszam.
Fantastyki nie zabraknie ale dopiero później ( mniej więcej dojdzie do fantasty w 10 rozdziale? XD )
Zresztą zobaczysz.
Pytasz :
czemu robisz "-zapytal ktos tam"
Robię tak ponieważ przed tym myślnikiem nie stawia się np. "?" gdyż jest to błąd a też musi być wiadomo kto się że tak powiem wtrąca :D
Również pozdrawiam i czekam niecierpliwie na twoją kolejną część! :)
Hej zaprosiłaś mnie na blog to jestem ;**** mile zaskoczył mnie twój komentarz pod moim postem ;) moim zdaniem piszesz naprawde boskie opowiadanie które jest za równo ciekawe jam i orginalne :* nie chcę zanudzać więc pozdrawiam i życze weny
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :)
UsuńWzajemnie.
Kiedy next? Mam dosyć czekania :(
OdpowiedzUsuńOczywiście rozumiem... szkoła, nauka itp.
Pozdrawiam i czekam ;)
Weny!!!
Czy teraz będzie to przystojniak ze sklepu? A może brat Jamesa? A może to jedna i ta sama osoba?
OdpowiedzUsuńYen rozdział, to mój zdecydowany faworyt,
Minoo
healer-of-century.blogspot.com