06.02 - jeśli ktoś chce jakiś kontakt do mnie ( ask, snap, tumblr), może napisać. Jestem otwarta na nowe znajomości ;)










czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 15.


 

   Ciemność otaczała mnie ze wszystkich stron. Lekkie smugi światła przebijały się przez ciężkie powietrze. Silny, ostry ból przeszył moją rękę. Wbiłam swój wzrok w dłoń. Z ran wylewała się czerwona, gęsta krew. Starłam palcem krople spływające na zimną podłogę. Uniosłam palec przed nos. Powąchałam czerwoną krople. Poczułam nieprzyjemny zapach. Zmarszczyłam nos. Coś we mnie zawrzało. Poczułam wielkie pragnienie - które wciąż nabierało na sile- zlizania krwi z palca. Poddałam się pragnieniu. Wsadziłam palec do ust. Dokładnie wyczyściłam palec z czerwonej substancji. Zamknęłam oczy. Coś zadziałało na mnie mocną siłą. Smak krwi stał się przyjemny, zaczęłam rozkoszować się. Pragnęłam więcej. Tyle ile się dało. W moim umyśle pojawiło się tysiące scenariuszy, przedstawiających mnie. Mnie w roli głównej. Moje pragnienie stało się na tyle silne, że byłam gotowa odebrać komuś życie. Poczułam władającą mną żądzę mordu.

   Sceneria momentalnie uległa zmianie. Stałam w środku lasu. Wokół mnie ziemia była pokryta grubym, białym puchem. Z nieba spadały leciutkie płatki śniegu. Stałam pomiędzy drzewami obracając się w kółko. Szukają czegoś. Moja blada twarz i żywe, czerwone oczy świetnie kontrastowały się na tle krajobrazu. Po chwili usłyszałam jakiś dźwięk. Właściciel odgłosu był bardzo daleko. Kierował się na północ. Pędem ruszyłam w stronę zdobyczy. Po kilku sekundach ofiara znajdywała się w zasięgu mojego wzroku. Kucnęłam w krzakach czekając na odpowiedni moment. Otóż, moim celem był staruszek taszczący za sobą z szurany wór. Zwierzęca natura zawładnęła mną. Wszystkie zmysły się wyostrzyły. Słyszałam każdy krok, każdy oddech mężczyzny. W odpowiednim momencie, wystrzeliłam jak strzała z kryjówki, po to aby rzucić się na moją zdobycz i zatopić swoje kły w jego skórze. Biedny staruszek, cały wystraszony szybko padł na ziemię martwy. Wyssałam tyle ile można było krwi. Cała ubrudzona, czerwona, stałam i wpatrywałam się w martwy punkt przed sobą. W zebrały się we mnie nowe siły. Na chwilkę odwróciłam wzrok. Gdy wróciłam spojrzeniem w poprzednie miejsce, przede mną stała czwórka ludzi. Byli ubrani w czarne szaty, peleryny. Kaptury zasłaniały ich twarze. Jedna z osób podeszła do mnie po czym wyciągnęła ręce i…

 

                                                                              ~*~

  Szybko otworzyłam zaciśnięte oczy. Cała byłam zalana potem. Rozejrzałam się dookoła. Byłam w pokoju. Tym samym, w którym obudziłam się po tej strasznej nocy. Leżałam na łóżku. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Na chwilę zakręciło mi się w głowie. Uniosłam prawą rękę. Była zabandażowana. Zerwałam opatrunek. Rana była cała spuchnięta. Z dziurek leciały malutkie kropelki krwi. Przypomniałam sobie swój… hm… sen? Natychmiastowo zawiązałam na powrót bandaż. Zwlekłam się z łóżka. Ciekawe ile spałam? I co było przyczyną, ehm… zemdlenia? Musiałam to szybko wyjaśnić. Wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. W krótkim czasie pokonałam schody i liczne korytarze. Weszłam do pomieszczenia, w którym pokazali mi Nathana i ujawnili część swojej natury.         

    Uchyliłam drewniane drzwi. Weszłam do pomieszczenia uważnie stawiając nogi. Był pusty. Posłusznie wycofałam się. Błądziłam teraz pomiędzy korytarzami. Kiedy weszłam do jakiegoś pomieszczenia przypominającego gabinet, coś przykuło moją uwagę. Był to miecz wiszący na ścianie nad biurkiem. Cały mebel był zabałaganiony. Wszędzie walały się mapy, które pierwszy raz widziałam. Wyrazy były napisane nieznanym mi językiem. Nagle poczułam na ręce coś mokrego. Podskoczyłam wystraszona. Obróciłam się. Przede mną stał Nath w swojej wilczej naturze. Jestem ciekawa czemu dotąd nie widziałam go w postaci, ygh… z wyglądem przypominającym człowieka.      Uśmiechnęłam się do niego lekko po czym kucnęłam przy nim. Czy on czasami nie był większy? Niepewnie dotknęłam ręką jego głowy. Przycisną skroń do mojej ręki. Zaśmiałam się.

- Czemu nie zmienisz się teraz w człowieka?- zapytałam cicho.

  W jego oczach dostrzegłam iskrę smutku. Coś tak bardzo mocnego. Czułam jakby coś mówił do mnie, ale bardzo niezrozumiale. Próbował przekazać mi bardzo ważną wiadomość.

   Usłyszałam jakieś donośne głosy. Podniosłam wzrok. Stanęłam na własne nogi. W progu pojawiła się Jess. Uśmiechnęła się lekko. Przez chwilę wpatrywała się w moje oczy. Nie wytrzymała i spuściła wzrok. No tak. Moje czerwone oczy.

- Ehm.. Chcesz coś pić, czy może…- trudno jej było zapanować nad całą sytuacją.

- Możemy wreszcie wszystko wyjaśnić?- zapytałam słabo.

- Porozmawiamy za godzinę jak Jacob wróci, dobrze?

- A on gdzie jest?

- Musiał coś załatwić.

- No dobrze. To chodź na tą herbatę.- powiedziałam lekko się uśmiechając. Mam nadzieję, że powie mi coś sama. Nie wiem teraz nic, a przecież nie o to chodziło.

  Jess prowadziła mnie przez korytarze. Starałam zapamiętać mniej więcej drogę. Gdy doszłyśmy wreszcie do kuchni, zajęłam miejsce przy blacie. Dziewczyna szybko i sprawnie przyrządziła ciepłą herbatę. Zasiadła naprzeciwko mnie i sączyła swój napój. Odchrząknęłam. 

- Czemu Nathan jeszcze nie pokazał mi się w postaci… podobnej do człowieka?- zadałam pierwsze lepsze, a przede wszystkim banalne pytanie. Nie chciałam jej obciążać.

- Czemu używasz stwierdzenia „podobnej do człowieka”?- zapytała wymigując się od odpowiedzi.

- Nie ładnie tak odpowiadać pytaniem na pytanie.- powiedziałam lekko rozdrażniona. Westchnęła.

- Nath jest od… dość długiego czasu… wilkołakiem.- ostatnie słowo ledwo przeszło jej przez gardło. Upiłam kolejny łyk herbaty czekając na dalsze wyjaśnienia.-  Zrobił coś bardzo okrutnego. Dowiedzieli się o tym Najwyżsi i nastał wyrok. Ukarali go. Jest uwięziony w ciele bestii. Nie może się przemienić. Po wyroku pałętał się wszędzie. Mordował ludzi. Policja znajdywała z 30 ciał dziennie. Gdy wszystko nabrało trochę akcji, postanowiliśmy zadziałać. Jacob z Jamesem przywlekli go do domu. Próbowali działać. Nathanowi groziła śmierć. Ostatkami sił próbowali go zmienić. Był jednak problem. Nikt z nas nie umie czytać w myślach, nikt nie wiedział o jego ranach, kłopotach. Nie wiedzieliśmy co mamy zrobić. Gdy w miarę opanowaliśmy Nath’a, zgłosiliśmy się do Najwyższych. Powiedzieli nam o jego karze, ale o czynie nie pisnęli. Do dziś nie wiemy co zrobił.

  Zszokowana wyznaniami spuściłam głowę. Usłyszałam piśnięcie. Nathan ułożył się w progu i wtapiał swoje spojrzenie we mnie. Dziwne uczucie ponownie wróciło. Przełknęłam głośno ślinę.

- Mówię tak ponieważ to… kim się stałam, jestem… Nie jesteśmy ludźmi tylko potworami. Bestiami. Nie wiem jeszcze o wszystkim, ale… To jest okropne.- odpowiedziałam stanowczo na pytanie.

  Przez dłuższą chwilę w kuchni była namacalna cisza. Pragnęłam ją przerwać.

- Da się jakoś tę karę złamać, unieważnić czy coś?- zapytałam.

- Nie. To kara. Nikt mu nie pomoże.

  Usłyszałam jak drzwi trzasnęły. Spojrzałyśmy po sobie. Chłopaki wrócili. Jessica wstała i wyszła z kuchni. Zrobiłam to samo. Ruszyłam za Jess. Weszłyśmy do jakiegoś salonu. Ściany były pomalowane na zielono. Półki i szafki zasłaniały niedoskonałości w ścianach. Na środku pokoju był duży stolik. Dwa fotele i jedna duża sofa były poustawiane rozrzutnym stylem. Jess gestem pokazała abym zajęła miejsce na fotelu. Grzecznie usiadłam. Do pokoju weszli chłopaki z twarzami nie wyrażającymi żadnych uczuć. Zajęli miejsce na sofie. Jess zaś usiadła na fotelu nie daleko mnie. Do pokoju wszedł kolejny gość. Nath zajął miejsce u stóp Jessicy.

- No więc… słucham.- wyjąkałam. Wymieniali między sobą spojrzenia. Nie wiedzieli od czego zacząć.- Mam nadzieję, że te paskudne, krwiste oczy znikną.- pomogłam rozpocząć rozmowę. Nie wiedzieć czemu wszyscy wybuchli śmiechem.

- No coż… po jakimś czasie na pewno. Oczywiście tylko pod warunkiem, że opanujesz pragnienie.- wtrącił z szerokim uśmiechem Jacob. Po ostatnich słowach spoważniał.

- Pragnienie?- zapytałam marszcząc czoło.

- My nie jesteśmy z książki!- wzburzył się James.- Jak już zapewne wiesz, dołączyłaś do grona wilkołaków. Masz do wyboru: żywienie się krwią ludzką między żywieniem się zwierzyną z lasu. Na wszystko musisz polować i jeść surowe.

- Jeżeli wybierzesz krew ludzką- wtrącił Jacob- między innymi oczy pozostaną czerwone, będziesz mieć dużo siły, ludzie będą ginąć. Czasami może być tak, że nie zapanujesz nad sobą i nastąpi taki proces jak „ pochłonność”.  Czyli będziesz nieustannie polować na ludzi. Trudno będzie napełnić cię do syta. Jeżeli wybierzesz zwierzynę, twoje oczy wrócą do normalnego koloru. W twoim przypadku brązu. Będziesz mieć mniej siły, kontrola zależy od ciebie i twojej siły woli.

- Czy w żywieniu się zwierzyną może nastąpić ta „ pochłonność”?- zapytałam nieco przerażona.

- Raczej nie. Rzadko kiedy to się zdarza.- stwierdził Jacob.

- Zdecydowanie wybieram żywienie się zwierzyną. Czy jeśli teraz zjem mięso zwierzęcia, znów będę mieć brązowe oczy?- zapytałam z nadzieją. Wszyscy wybuchli śmiechem.

- Nie. Nie od razu. Przejdzie to po jakiś kilku tygodniach lub po miesiącu. A co do zwierząt to my pijemy krew, a nie jemy mięso.- ponownie wszyscy się zaśmiali. Super. Nagle coś mi się przypomniało.

-  A co z ciocią?! Przecież ja… muszę zadzwonić!- strasznie zaczęłam panikować. Chłopaki momentalnie spoważnieli.

- Ehm… Ona już o wszystkim wie.- powiedział niepewnie James. – Zrobiliśmy jej mały pokazik.- popatrzył znacząco na Jacoba.

- Kiedy będę mogła się z nią spotkać?

- Dopiero za… być może w tedy jak zniknie ci ten kolor oczu.

- Co?!- krzyknęłam. Odchrząknęłam. Spróbowałam rozluźnić się w fotelu.- Mogę chociaż zadzwonić do niej?

- Niestety nie.- odezwał się stanowczo James.- Jeżeli usłyszysz jej głos, wzrośnie pragnienie. Nie zdołamy nad tobą zapanować. Musisz poczekać. Gdy będziesz się już bardzo dobrze kontrolować…

- Ile to potrwa?- zapytałam bojąc się odpowiedzi.

- Możliwe, że kilka tygodni, a możliwe, że nawet miesięcy.- rzekł słabo James.- Wszystko będzie zależało od twojej współpracy z nami. Im dłużej będziesz trenować i dużo siły w to wkładać… Będzie dobrze.

  Bałam się tego wszystkiego. Zrobię wszystko, aby nie zrobić nikomu krzywdy. Nie chcę zabić żadnego człowieka, który przecież nie jest niczemu winien! I pomyśleć, że policja znajduje tyle ciał, pracuje nadaremno, szuka mordercy nie mając pojęcia, kto tak naprawdę jest sprawcą.

   Aby zejść z tego tematu szybko zapytałam:

- Posiadacie jakieś zdolności czy coś? Jess coś mówiła o jakimś darze…

- Większość nas, owszem posiada jakiś dar. Ma on szczególne znaczenie.- mówił Jacob. Widząc to, że próbuję otworzyć buzię i coś powiedzieć, szybko zaczął tłumaczyć.- Każdy wilkołak posiadający dar, żyje wiecznie. Ci co są „bez darni” żyją do trzystu czasami do czterystu lat, a później umierają.

- Nath ma jakiś dar?

- Nie. Bynajmniej nie wiemy. Najwyżsi nic o tym nie wspominali.- powiedziała szybko Jess.

- Czyli kiedyś umrze? Umrze z karą?

- Nie. Nath’a wyrok unieśmiertelnił. Żyje wiecznie dzięki karze.- wyjaśnił James.

- A ja… Mam jakieś zdolności?

- Na razie nie wiemy.- powiedziała Jess.- Jak na razie masz cztery dni. To za wcześnie na stwierdzenie tego.

- A wy… Macie jakieś dary? Co one znaczą? Czym są?- zadawałam pytanie za pytaniem. Chciałam się dowiedzieć jak najwięcej.

- Em… Te dary są różne.- zaczął Jacob.- Jest kilka teorii związanych z ich… powiązaniem. Dość długo wszyscy zastanawiali się dlaczego ktoś ma taki, a nie inny dar. Najmocniejsza i najbardziej prawdopodobna teoria to Teoria Genejska. Mówi ona o tym, że jeśli ktoś jest „wilkiem z drugiego rzędu”, to najmocniejsza cecha z poprzedniego życia przemienia się w dar do nieśmiertelności. Tak się dzieje tylko u tych drugorzędowców, którzy mają swój charakterek i są zdolni przetrwać najgorsze warunki.

-Co to znaczy być „drugorzędowcem”?- zapytałam strasznie zaciekawiona.

- Ty jesteś nim. Drugorzędowcami stają się ci, co zostali przemienieni.- odpowiedział cierpliwie Jacob. Po namysłach dodał.- Istnieje też druga grupa. Pierwszorzędowcy. Jeśli chodzi o bardziej uroczyste, formalne określenie to „wilk z pierwszego rzędu”. Nasza trójka znajduje się w tej grupie. Są nimi ci, którzy od urodzenia są… Tymi istotami.

  Zapadła cisza. Zastanawiałam się nad wszystkimi wyjaśnieniami. Informacje są bardzo ciekawe. Nie spodziewałam się, że ten świat jest aż tak bardzo uporządkowany. Zostało pytanie: po co ja im byłam lub jestem, potrzebna?

- Masz odczucia… hm… potrzeby czegoś, jakieś dziwne, wbijające się myśli czy coś w tym stylu?- zapytał Jacob przerywając moje rozmyślenia. Zastanowiłam się chwilę. Jedyne co mnie zaniepokoiło to ten sen.

- Jest coś takiego.- przez chwilę zawahałam się.- W tedy co straciłam przytomność w tej Sali…-  opowiedziałam cały sen. Ze szczegółami. Na sam koniec powiedziałam o kroplach krwi na ręce po śnie. Uważnie słuchali. Gdy skończyłam zapadła długa cisza. Przerwał ją dopiero James.

- Oni już wiedzą.

- Kto?- zapytałam ciekawa.

- Musimy ją przygotować i stawić przed Najwyższymi.- odpowiedział Jacob ignorując moje pytanie.

- O Najwyższych powiemy ci innym razem.- James zwrócił się do mnie łagodnym tonem mówiąc-Teraz tak. Będziemy musieli ci pomóc się przemienić, przejść w ciało zwierzęcia. Na samym początku jest to trudne, czasami bolesne. Im szybciej zaczniemy tym lepiej. Trochę praktyki i wyczucia. Jess będzie musiała nauczyć cię naszego języka. Niewiele różni się od naszego, angielskiego. Został stworzony tak aby móc się kontaktować między sobą wśród ludzi. Jak na razie to wszystko. Jak masz pytania to pytaj.

- Jest już późno. Odpocznijmy. Jutro wszystko zaczniemy.- powiedziała Jess. Zmarszczyłam brwi.

- Ile byłam nieprzytomna?- zapytałam.

- Półtorej dnia. Obudziłaś się koło piętnastej. Teraz bodajże jest dwudziesta pierwsza.- odpowiedział na moje pytanie Jacob. Mówiąc wykrzywił usta w uśmiech. Zmarszczyłam brwi.

-To dobranoc.- mruknęłam.

   Wstałam i skierowałam się do wyjścia. Ruszyłam do pokoju pokonując przy tym liczne korytarze. Pokonałam schody i skierowałam się w stronę pokoju. Otworzyłam drzwi, wmaszerowałam do pomieszczenia i skierowałam się do łazienki. Po drodze zgarnęłam kosmetyczkę i piżamę z łóżka. Pewnie Jess przygotowała ją dla mnie. Tylko kiedy?

   Nie zastanawiając się ani sekundy dłużej, skierowałam się do łazienki. Nad umywalką dostrzegłam lustro. Stanęłam naprzeciwko niego i spojrzałam w odbicie. Krwiste, czerwone oczy. Moje ciało przeszył ból. Kilka nie proszonych łez spłynęło po moich policzkach. Szybko odwróciłam głowę od lustra. Ściągnęłam z siebie wszystkie ciuchy i wskoczyłam pod strumień ciepłej wody. Porządnie wyszorowałam swoje ciało mydłem. Umyta i owinięta ręcznikiem, stanęłam na zimnych kafelkach. Ubrałam się w piżamę i umyłam zęby. Wyszłam z łazienki, po czym opadłam na łóżko. Byłam pełna energii. Nie miałam ochoty spać więc stanęłam i dokładnie zlustrowałam pokój. Zauważyłam wyjście na balkon. Podeszłam do wielkich, szklanych drzwi i rozsunęłam je. Wyszłam na zewnątrz z gołymi stopami. O moje ciało uderzyło chłodne powietrze. Nie przeszkadzało mi to. Nie czułam zimna. Wręcz przeciwnie. Było mi bardzo przyjemnie.

   Wtopiłam wzrok w ciemne niebo, które rozświetlały gwiazdy i księżyc. Nagle usłyszałam szelest. Odwróciłam głowę w tamtą stronę. Jedyne co mogłam dostrzec, to czarną plamę, która patrzyła się w stronę domu, mnie. Już po chwili umykała w głąb drzew, aby dać nura do lasu. Moim ciałem wstrząsną wielki dreszcz. Nie dla tego, że było mi zimno. Dreszcz wziął się z mojego przerażenia. Jestem w obcym miejscu, pełnym istot. Jestem w obcym mi świecie.

  Wycofałam się i weszłam do pokoju. Zasunęłam szklaną szybę i opadłam na łóżko. Poczułam ukłucie w ręce. Uniosłam dłoń i odwinęłam bandaż. Z rany leciała krew. Wstałam i podeszłam do umywalki w łazience. Obmyłam rękę po czym rozpoczęłam poszukiwania apteczki. Znalazłam ją w szafeczce wiszącej na ścianie. Wyrzuciłam do śmietnika stary bandaż i wyjęłam nowy i kawałek gazika, aby zrobić opatrunek. Po wykonanej czynności schowałam na miejsce apteczkę i wróciłam do pomieszczenia. Stanęłam na środku pokoju i zamyśliłam się na chwilę. Moich uszu dobiegło pukanie do drzwi. Mruknęłam grzecznie „proszę” i usiadłam na fotelu, tuż pod ścianą. Mój gość zwinnym ruchem jak otworzył, tak i zamkną drzwi.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A teraz, wszyscy moi kochani czytelnicy! Komentujcie, oceniajcie. Do dzieła! ;)

Mam nadzieję, że święta minęły spokojnie, miło, w rodzinnym gronie...
To ostatni rozdział w tym roku. Więc chciałam bym wam życzyć wesołego sylwestra. Ale! Proszę, uważajcie na siebie!

Czekam na wasze opinie! Widzimy się w nowym roku! Pozdrawiam! :)
Czytasz=Komentuj!

15 komentarzy:

  1. Hej! Ja również życzę Ci wesołego sylwestra i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Życzę Ci by Nowy Rok był dla Ciebie stokroć lepszy, niż ten, by spotykały Cię same wspaniałe chwile, byś na co dzień była uśmiechnięta, żeby spełniały się Twoje najskrytsze marzenia. Przede wszystkim życzę Ci duużo szczęścia i lawiny miłości, radości >.< Po prostu wszystkiego naj!!! :D
    Wracając do rozdziału. Jest fenomenalny! Bardzo, ale to bardzo mi się podobał ^.^ Mam pewne przeczucia, co do naszej bohaterki. Dobrze myślę, że posiada ona jakiś dar, tylko o nim nie wie?? Wydaje mi się, że może być to dar przewidywania przyszłości, czy coś takiego, ponieważ śnił jej się ten sen... Zanim się przemieniła to również śnił jej się sen, który sprawdził się w realu. Może ten też się sprawdzi??? Zobaczymy, czy dobrze myślę xD Ciekawa jestem postaci, która weszła do pokoju Kelsey (dobrze napisałam??? ;P ). To chyba nie jest osoba, którą zna. Może się mylę? Zobaczymy! Z niecierpliwością czekam na nn (szkoda, że będzie po Nowym Roku... :/ ) !!! Buziaczki i potopu went życzę! >.< Jeszcze raz szczęśliwego Nowego Roku!!! (~.^)
    madziula0909

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział Świetny! W końcu sie prawie wszystko wyjaśniło :D Również życzę Ci udanego sylwestra i wszystkiego dobrego na Nowy Rok :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuper rozdział!
    Ja także życzę Ci szczęśliwego Nowego Roku i szalonego Sylwestra. Oby rok 2015 był dla Ciebie jeszcze lepszy niż ten! I oby przyniósł Ci jeszcze więcej weny i pomysłów ma tego bloga! Piszesz na prawdę świetnie! Uwielbiam Twojego bloga :3 <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział,ale jestem ciekawa kto to za gość :) Wydaje mi się,że to Jacob :) Szczęsliwego :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super C: Dobrze, że to wrażenie z poprzedniego rozdziału przeminęło. Ta część mi się podobała.
    Ogółem to wilkołaki nono. Drapieżnie i te sprawy. Trochę mi żal Natha, no bo wieczność jako wilkołak? Co on takiego zrobił, że zasłużył na tę karę? Współczuję, chociaż musiało to być coś okropnego. Może Kells mimo wszystko się uda przełamać ten czar? Może będzie miała dwa dary? Unieważnianie klątw i coś jeszcze? Chciałabym, bo Nath wydaje mi się, że byłby bardzo fajną postacią.
    No doobra. Kolejna część: biedna Kells. Jest strasznie zagubiona, w obcym, nieznanym jej świecie, a mało kto chce jej coś powiedzieć, wyjaśnić. ja na jej miejscu zaczęłabym na nich krzyczeć i walić pięściami o podłogę jak dziecko, które chce wymusić zabawkę, żeby mi wszystko powiedzieli. Chociaż pewnie byłoby to za dużo na raz. I tak źle i tak niedobrze, właściwie.
    No więc tak: mam niedosyt Jacoba. Serio. Zaczynam ciepieć. Niby tam jest, ale jakby go nie było. Mam nadzieję i coś wyczuwam, że tym tajemniczym gościem jest nie kto inny jak Jacob heheheh

    Czekam nn i również życzę bezpiecznego i rozrywkowego Sylwka C:
    Pzdr

    opowiadaniebyjasminelovelace.blogspot.com
    shadowofland.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku! Dziękuję za wyróżnienie! :* :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem ciekawa, co takiego zrobił Nat, że zasłużył sobie na taką karę?
    Żal mi Kells, mam wrażenie, że wszyscy traktują ją jak dziecko.
    Wiesz, te teksty w stylu "wszystkiego dowiesz się, gdy przyjdzie na to czas"
    Widzę, albo prznajmniej tak mi się wydaje, że upodobałaś sobie Jamesa, bo Jake odgrywa coraz mniejszą rolę, w sensie mniej go się pokazuje, a ja należę do jego t e a m' u i chciałabym aby było więcej scenek Kells-Jake :-)
    Piszesz fajnie, choć masz jeszcze niedopracowany styl pisarski i technikę.
    Mimo to, zostaję na dłużej, dalej chętnie śledząc losy Kells.
    Weny życzę i szczęścia w Nowym Roku,
    Minoo
    healer-of-century.blogspot.com

    Zapraszam też do siebie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ci dziękuję za to, że przeczytałaś wszystkie rozdziały i zostawiłaś pod nimi swoją opinię. Jeszcze się uczę więc dlatego błędy są. Staram się je unikać ale nie jestem idealna i po prostu czasami coś mi się wymknie. :)
      Bardzo dziękuję :*

      Usuń
  8. A więc... Jestem tu "nowa" zaczęłam czytać dziś i przed chwilą skończyłam. Pomyślałam, że nie będę pisała komentarzy pod wcześniejszymi rozdziałami, a całą opinie wyrażę tutaj :D
    Bardzo mi się podoba twoje opowiadanie! hmm... Jest intrygujące. Ciesze się, że z tym rozdziałem się wszystko wyjaśniło, no prawie, ale już duża część... Jestem ciekawa o co chodzi z winą Natha i z tym paktem, no i Najwyższymi. Wiem, że nie jest to opinia taka bardziej szczegółowa, ale nie wiem co jeszcze mogę napisać po za tym, że twoje opowiadanie mnie pochłonęło i bardzooo mi sę podoba ! Życzę weny i nowych rozdziałów migusiem ;3

    OdpowiedzUsuń