06.02 - jeśli ktoś chce jakiś kontakt do mnie ( ask, snap, tumblr), może napisać. Jestem otwarta na nowe znajomości ;)










piątek, 12 grudnia 2014

Rozdział 13.

                             "Myślę, że śmierć dla ludzi cierpiących
                               to wielkie marzenie. " - mojego autorstwa.



                        „Czemu ja?”

Otworzyłam oczy resztkami swoich sił. Obraz stał się zamazany. Kilka razy zmrużyłam oczy aby wyostrzyć wzrok. Silny ból przeszywał moją głowę. Chciałam unieść rękę i przyłożyć ją do czoła. Już po poruszeniu małego palca, przez dłoń przeszedł wielki dreszcz bólu. Była odrętwiała. Zresztą tak jak reszta części ciała. Próbując poruszać nogą, nastąpił ten sam efekt. Leżałam w bezruchu. Udało mi się lekko poruszać głową. Jako, że mój dobry wzrok na powrót wrócił, skorzystałam z okazji i oglądnęłam wnętrze.

Pomieszczenie rozświetlały może z trzy pochodnie. Ściany były zgnite, miejscami pokryte mchem. Co jakiś czas zsypywał się z nich żwir. W prawej części pomieszczenia dostrzegłam drewniane skrzynki, kartony i strzępy, prawdopodobnie ubrań.  W lewej części pokoju dostrzegłam podobny widok. Kartony, skrzynie, peleryna podzielona na dwie części. Jedyne co najbardziej przykuło moją uwagę to miecz. Nie był on jakimś tam mieczem. Jego rękojeść była cała srebrna, jakaś metalowa zawieszka z wygrawerowanym napisem, dyndała co jakiś czas zahaczając o zastawę wydając przy tym delikatny odgłos. Miecz został wbity w podłogę. Był przykuwającym wzrok widowiskiem. Kiedy już się napatrzyłam na powrót wbiłam wzrok w sufit. Poczułam powiew chłodu. Zadrżałam co spowodowało ból na każdym centymetrze ciała. Jakikolwiek ruch był wielkim ciosem. Jedyne co mi zostało to leżeć tak bezczynnie.

Panowała namacalna cisza. Mogłam spokojnie przemyśleć wczorajsze wydarzenie. Było ono wielkim przeżyciem. Jak na razie żyję. Mam nadzieję, że ktoś mnie znajdzie. No chyba, że James, Jacob i ciocia zmartwili się moim zniknięciem i zawiadomią odpowiednie służby, które mnie odnajdą. Chociaż nie, ciocia odpada. Przecież musiałam jej na ściemniać, że nocuję u Jess. Ech, chłopaki błagam znajdźcie mnie! A co jeśli częściowo to ich plan? Mają coś z tym wspólnego? Są zdolni do takiego świństwa? Nie. Oni nie są tacy. Przecież tyle razy w szkole i poza nią troszczyli się o mnie.

Jeszcze raz wróciłam wspomnieniami do wczorajszego dnia. Najpierw poszłam na spacer, spotkałam Alex’ a, a później to… Na samo wspomnienie w moich oczach uzbierał się nadmiar zbędnej cieczy w moich oczach. Kilka łez spłynęło mi po policzkach. Teraz przypomniałam sobie ten sms. Tak! Czy to Toma sprawka? Może zna Alex’ a i włączył do planu. Tylko po co te dziwne stwory i czwórka zupełnie mi nie znanych ludzi? Hm… Nic tu do siebie nie pasuje.

Po chwili usłyszałam głośny trzask po mojej lewej stronie. Zapominając się, gwałtownie obróciłam się w tamtą stronę. Ból przybył natychmiastowo. Zacisnęłam oczy i ręce w pięści. To tylko wzmocniło moje cierpienie. Otworzyłam oczy i  skierowałam swój wzrok w stronę odgłosu hałasu.  Ujrzałam sylwetkę mężczyzny. Siedział na drewnianej skrzyni chowając twarz w dłoniach. Oczywiście był odwrócony do mnie tyłem. Schował się w kącie pełnym cienia. W pierwszej chwili chciałam krzyknąć do niego, jednak się powstrzymałam. Musiał tutaj jakoś wejść. Na pewno mnie zauważył, a skoro nie zareagował to mój krzyk i prośba o pomoc pogorszyły by sytuację.

Nagle poczułam piekący ból w nadgarstku. Był strasznie dokuczliwy. Czułam jak cała ręka zaczyna się trząść. Nie musiałam długo czekać, aż dołączy do niej reszta ciała. Po chwili moje oczy zamknęły się.

 

~~ oczami Jamesa~~

To co usłyszałem od Jess było przerażające. Modliłem się aby to była nie prawda. Tak nie może być! Ona niczemu nie zawiniła! To wszystko wina Jacoba! Przysięgam, że jak zobaczę ją w stanie, który opisała Jess, zbiję go! Nie wybaczę mu tego. Nigdy.

Cały gotowałem się ze złości. Byliśmy w drodze do miejsca wskazanego przez Jess. Jak twierdzi, to właśnie w tych starych ruinach na zachód od miasteczka jest Kelsey. Jechaliśmy tak szybko jak tylko się dało. Musiałem się zgodzić na to, żeby to Jake prowadził. Właśnie zaciskał dłonie na kierownicy. Jego mięśnie były całe napięte. Zesztywniały siedział na fotelu kierowcy sztywno kierując maszyną. Jak tak dalej pójdzie rozwali nowe auto. Resztę drogi będziemy musieli przebiec przez las. Gr…

Włączyłem radio samochodowe aby przerwać ciszę. Cholernie się bałem tego, co zobaczę. Z jednej strony rozrywa mnie złość. To nie powinno się tak skończyć. Kells niczemu nie zawiniła. Z drugiej strony należy teraz do naszego świata, tak bynajmniej widziała Jess. Jeżeli to prawda będziemy musieli objąć opiekę nad Kelsey, porozmawiać z jej ciocią, rodzicami no i przede wszystkim z nią. Poczułem w gardle wielką gulę.

~~oczami Kelsey~~

Całe ciało odmawiało mi posłuszeństwa. Oczy w dalszym ciągu miałam zamknięte. Moja krew zawrzała. Czułam jak wszystko gotuje się we mnie. Miejsce na nadgarstku ponownie zapiekło. Dzięki silnemu bólowi przez rękę przeszedł potężny prąd dreszczy. To tak cholernie bolało! Miałam wrażenie, że zaraz ktoś mi wyrwie tą rękę. Na dodatek ten ból głowy. Poczułam w buzi na zębach piekące uczucie. Język, zęby. Wszystko zaczęło mnie boleć. Serce zaczęło bić szybciej. Mój oddech stał się nierówny. W żyłach czułam jakby zamiast krwi, płyną ogień. To było okropne. Po jakiś piętnastu minutach ból osłabł. W żyłach dalej krew wrzała, oddech stał się słabszy, a serce zwolniło pracę. Nagłe poczułam szarpnięcie w brzuchu. Jakby ktoś próbował wyrwać mi wszystkie wnętrzności.

Później nie czułam już nic. Tylko nadgarstek przeszywał mocny ból. Serce było coraz słabsze, oddech zanikł. Krew zastygła wraz z sercem. Przestałam oddychać i zapadłam w ciemność. Budziło się we mnie coś innego, nieznajomego.

 

~~oczami Jacoba~~

Sztywno siedziałem na miejscu kierowcy i prowadziłem samochód. Obok mnie siedział Jass, oczywiście obwiniając mnie o wszystko. Byłem cholernie zły. Nie zaprzeczam, było w tym troszkę mojej winy. Za szybko chciałem wyjawić jej prawdę, ale nie spodziewałem się, że sprawa przyjmie taki, a nie inny obrót. Gdy tylko Jess powiedziała mi co widziała… To było nie przewidywalne! Na dodatek tak nagłe. Nie spodziewałem się tego po Ephraimie. Zresztą. Mam dosyć tego wszystkiego. Teraz będziemy musieli się wstrzymać. Kells łatwo to nie przyjmie. Będzie musiała się wiele nauczyć. Wielkim ciosem będzie na dodatek to, że jej kontakty z rodziną będą chwilowo zerwane.

Nasza podróż powoli dobiegała końca. Byliśmy coraz bliżej ruin. Jechaliśmy tak szybko jak się dało. Gdy już byliśmy na miejscu, zaparkowałem w krzakach. Wyskoczyliśmy z samochodu cicho zatrzaskując drzwi pojazdu. Zakradliśmy się pod ruiny. Musieliśmy uważać. Nie wiadomo czy kogoś tam przypadkiem nie ma. Oboje nie chcieliśmy spotkania z pobratymcami. Jak nic doszło by do bójki.

Po chwili usłyszeliśmy jak ktoś się zbliża. Gwałtownie ja i Jass obróciliśmy się w stronę odgłosu. Zobaczyliśmy ruch w chaszczach. Przybraliśmy pozycję do wyskoku. Kiedy już mieliśmy skoczyć na intruza, z krzaków wyłoniła się Jess. Stanęliśmy wyprostowani, mierząc się wzrokami. Toczyliśmy zażartą walkę wzrokową. Zrezygnowana Jess westchnęła.

- Ech, długo zamierzacie się tak gapić?- warknęła.

- O ile pamiętam, plan był inny. Miałaś zostać w domu- odwarknąłem.

- Przestańcie się kłócić! Idziemy do środka. Kells teraz potrzebuje pomocy- wtrącił się James.

- Po co tu przyszłaś?- zapytałem wkurzony ignorując brata.

- Nie sądzisz chyba, że posłucham ciebie i zostawię Kelsey w waszych rękach.  To moja przyjaciółka. Muszę jej pomóc. Idziemy.

Powiedziała momentalnie ruszając w stronę budowli. Wymieniłem spojrzenia z Jass’ em po czym ruszyłem za Jessicą. James ruszył za nami pilnując tyłów.

Gdy weszliśmy do środka, nie wiedzieliśmy od czego zacząć. Korytarzy było mnóstwo. Kells może być w każdym z nich! Postanowiliśmy się rozdzielić. Każdy wybrał swój korytarz i ruszył na poszukiwanie Kellsey. Mi przypadły schody prowadzące na dół. Musiałem być podwójnie ostrożny. Z każdej strony coś mogło nadbiec i niespodziewanie zaatakować. Zaś schody do najbezpieczniejszych nie należały przez co zejście na dół zajęło mi trochę czasu.

Na dole panował półmrok. Na szczęście miałem latarkę. Wyjąłem ją z kieszeni i zapaliłem. Poczułem na ziemi zapach krwi. Krwi człowieka. Idąc dalej zauważyłem na ziemi leżący skrawek jakiejś peleryny. Podniosłem znalezioną rzecz po czym przyłożyłem do nosa. Nie musiałem długo trzymać skrawek ubrania aby wiedzieć do kogo należy. Schowałem materiał do kieszeni. Ruszyłem w głąb tunelu.

Po jakiś piętnastu minutach zobaczyłem jakieś pomieszczenie. Z daleka zauważyłem, że palą się w nim pochodnie. Zgasiłem latarkę i na powrót schowałem. Wchodząc do pomieszczenia uważnie się rozejrzałem. Pełno stert kartonów i skrzynek. Chciałem już wychodzić, ale coś przykuło moją uwagę. Coś srebrnego błyszczało na środku pomieszczenia.  Niedaleko tego leżało coś wielkiego. Podszedłem bliżej. Widok zszokował mnie.

Otóż „ to coś wielkiego” okazało się być ciałem Kells. Ciężko było na nią patrzeć. Jej wygląd był nie do opisania. Zaś na środku pomieszczenia w ziemię był wbity miecz. Podszedłem - a właściwie podbiegłem-  do leżącej dziewczyny. Kucnąłem przy niej. Jej głowę ułożyłem na swoich kolanach. Chwyciłem za telefon. Najpierw zadzwoniłem do Jamesa. Znając życie odchodził od zmysłów. Powiedziałem mu gdzie ma mnie szukać. Później zatelefonowałem do Jess przekazując jej te same wiadomości co Jamesowi. Nie musiałem długo czekać aż przyjdą. Jass wziął Kells na ręce. Szybkimi krokami opuściliśmy ruiny. Opuściliśmy teren kierując się prosto do domu.

 

~~ oczami Kells~~

Powoli otworzyłam oczy. Zmrużyłam je kilka razy aby wyostrzyć wzrok. Przechyliłam kilka razy głowę, zarazem rozglądając się po pomieszczeniu.  Nie były to już ruiny. O nie. To było coś zupełnie innego. Był to przytulny pokój. Właśnie leżałam na ogromnym łóżku. Było bardzo wygodne. Ściany pokoju były pomalowane na bardzo jasny kolor. Ogółem, pomieszczenie było bardzo przytulnie i ładnie urządzone.

Podniosłam się do pozycji siedzącej. Poczułam lekkie zawroty głowy. Uniosłam prawą rękę do głowy, jednak w połowie drogi znieruchomiałam. Ujrzałam grubo zawinięty bandaż na moim nadgarstku. Przypomniały mi się wszystkie wydarzenia z tamtego wieczoru. Do moich oczu napłynęły łzy. Miałam już zerwaćopatrunek, gdy nagle usłyszałam kroki pod moimi drzwiami. Ktoś nacisną klamkę i otworzył drzwi. Do pokoju weszli Jess, James i Jacob. Mieli niepokojące mnie miny. Byli czymś bardzo wystraszeni. Spojrzałam po sobie. Siedziałam po turecku na środku łóżka. Dopiero teraz zauważyłam, że wciąż trzymam wysoko prawą dłoń, a lewa kurczowo trzymała supeł owiniętej wokół mojego nadgarstka bandażu. Po moich policzkach ciurkiem płynęły łzy. Szybko otarłam je wierzchem dłoni.

Cała trójka weszła w głąb połączenia. Posyłali między sobą nie pewne spojrzenia. Chcieli mi coś powiedzieć, ale nie wiedzieli jak. Przełknęłam głośno ślinę. James zdecydował się podejść bliżej. Kucną przed łóżkiem na którym siedziałam. Złożył ręce w piramidkę i przyłożył je do ust. Mocno się pilnował aby uniknąć mojego wzroku. Jacob podszedł do regału po czym oparł się o niego. Jess stała w miejscu na środku pokoju. Wszyscy unikali kontaktu wzrokowego ze mną. Miałam dość ciszy.

 - Coś się stało? Czemu milczycie?- zapytałam słabym głosem.

Odkąd weszli do pomieszczenia, dopiero teraz spojrzeli mi prosto w oczy. Jednak nie długo byłam tym zaszczycona. Po kilku sekundach odwrócili swoje spojrzenia. W oczach wszystkich obecnych zauważyłam łzy.

- Kellsy… Ty…- powiedziała drżącym głosem Jess. Nie umiała nic więcej dodać.

Podeszła do mnie i chwyciła moją prawą rękę. Rozerwała opatrunek. Pokazała mi nadgarstek od wewnętrznej strony po czym wybuchła płaczem. Podeszła do Jacoba i wtuliła się w niego. Objął ją ramionami. Sam ukrył swoją twarz w jej włosach. James skulił głowę chowając ją w dłoniach.  Cały czas patrzyłam się na swój nadgarstek nie zdając sobie sprawy z powagi sytuacji. Moim oczom ukazał się nie codzienny widok. Było to bardzo niespotykane, niebezpieczne…


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam!
Rozdział moim zdaniem troszkę nie udany. A może więcej niż troszkę? :)
No nie wiem. Czekam na wasze opinie!
Zapraszam do zakładki spojler! Za niedługo zaktualizuję ją!
Jeżeli jakiś wasz blog nie nadrobiłam czy nie skomentowałam ostatniego rozdziału to śmiało upomnijcie mnie. :D
Jestem troszkę zagubiona w tych blogach. :)
Na koniec dodaję taki szkic miecza. W zakładce "galeria " więcej jego zdjęć. Zapraszam!
Zakaz kopiowania!
Wybaczcie za brak talentu. :D
Pozdrawiam!

13 komentarzy:

  1. Szczerze to średnio mi się podoba :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem :)
      Mi też nie przypadł za bardzo do gustu ;D

      Usuń
  2. Mi się podoba :) rozdział Świetny! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. PODLOSC! PRZERWYAC W TAKIM MOMENCIE!
    no dobra, nie jest tak zle, ale teraz nie wiem jak przezyje do nastepnego rozdzialu.
    Ale wracajac do fabuly: mnie sie podoba. Wiesz, ja zawsze sie ciesze z paranormalnosci, a zwlaszcza, gdy boahterka zmienia sie w cos co wywoluje strach. Czyzby ja oznaczyli ci ze zlej strony mocy? Teraz.nalezy do nich czy cos w tym stylu? Podejrzewam, ze terax.bedzie miala.jakies super moce :D
    No ale dobra, dobra, co marika.sadzi o facecikach: first; tajemniczy facet w kaci. Czyzby ten pan E, ktorego moj ukochany nie chcial spotkac zeby sie nie pobili? Chcial dopilnoswac, zeby " przemiana" doszla do skutku? Second: jass; no facet, jestes okej, ale za bardzo rozwodzisz sie za przeszloscia. Co sie stalo to nie odstanie, takie jest moje motto. Niestety coraz bardziej mnie irytujesz, chociaz.to moze dlatego, ze moje serce nalezy do twojego brata, ktory jest third czy jak to tam sie pisalo. No wiec ty tam jestes bez zazutu, kochanie, nie ma co sie rozwodzic. A wlasnie, Jess to jasnowidzka czy co? (Hej, mamy dublet, jesli to prawda! :3)
    Pzdr
    Czekam nn!!!!!!
    Opowiadaniebyjasminelovelace.blogspot.com
    Shadowofland.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hhehe. Mam do cb o to samo pretensje :*
      Musi być to napięcie :D
      Kusi mnie aby odpowiedzieć na te pytania ale muszę się powstrzymać. Trochę nie pewności się przyda ;)
      Pzdr.

      Usuń
  4. Ooo jaki brak talentu?! ;-;
    Rozdział jest suuuuper ^^
    Chyba się nie doczekam kolejnego rozdziału..umrę z ciekawości :c xD
    Życzę ci duuużo weny i czekam :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział genialny! Cały twój blog jest genialny! Jestem ciekawa, co dalej. Dlaczego skończyłaś akurat w takim memencie? Wstaw szybko nn, bo umrę z ciekawości! Pozdrawiam i weny życzę ;*
    P.S. U mnie nn ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :*
      Ciężko mi powiedzieć kiedy pojawi się następny rozdział. :)
      Prawdopodobnie w weekend. :D

      Usuń
  6. Bardzo ciekawy rozdział. Fabuła mnie wciągnęła, a postacie zaintrygowały. Będę zaglądać :D

    http://tommorow-is-beautifull-dream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiasz przerywać w momencie, który pozostawia po sobie najwięcej pytań i znaków zapytania xD

    Mi też ten rozdział średnio przypadł do gustu, ale tak szczerze - jest lepszy niż prolog. Powtórz zasady INTERPUNKCJI, bo w tym rozdziale znowu mocno z nią podkulało xD

    Pozdrawiam i idę dalej,
    Minoo
    healer-of-century.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń