Swój wzrok wtapiałam w ranę na nadgarstku. Ona jest nie do
opisania. Ciężko mi powiedzieć co to w ogóle jest. Otóż, po lewej i prawej
stronie nadgarstka były umieszczone dwie, głębokie „dziurki”. Wyglądem
przypominały oczy. Były oddalone od siebie z jakieś dwa centymetry. Wokół
jednej takiej „dziurki” powstała otoczka. Dotknęłam opuszkami palców skóry.
Skórka otoczki była bardzo chropowata, sucha. Ogólnie nie przyjemna w dotyku.
Pomiędzy tymi dwoma „oczkami” przebiegała łamana, głęboka rana. Co dziwne w tym
miejscu powinnam dostrzec żyły czy coś. Jedyne co widziałam to zastygniętą
krew. Nie wiedziałam co to wszystko ma znaczyć.
- Kelsey?- odezwał się James.
Prawdopodobnie przez długi czas wpatrywałam się w rękę bez
żadnego słowa, zapominając o całym świecie. Podniosłam wzrok. James wpatrywał
się w moją twarz doszukując się jakiejś odpowiedzi. Nasze spojrzenia się
spotkały. Pragnęłam aby trwało to dłużej, podtrzymywałam kontakt wzrokowy tak
długo jak tylko to było możliwe. Niestety po kilku sekundach James spuścił
głowę. Przeleciałam wzrokiem po całym pokoju. Jacob odsuną od siebie Jess. Jej
twarz była cała napuchnięta od płaczu.
- Jess pomoże ci się przebrać, wykąpać. Musisz się
odświeżyć. Później przyjdziecie na dół do salonu. – oznajmiła Jacob opuszczając
pomieszczenie. James poszedł w jego ślady. Po chwili w pokoju byłam sama z
Jesicą.
- Chodź. Pójdziesz pod prysznic, a ja ci przygotuję ciuchy
do ubrania.- powiedziała ścierając łzy z twarzy. Uśmiechnęła się lekko.- Będzie
dobrze.
Teraz jeszcze bardziej się bałam. Zrobiłam niepewny uśmiech.
Następnie skierowałam się do łazienki wskazaną przez Jess. Zlustrowałam
pomieszczenie. Prysznic, umywalka, toaletka… Wszystko jest ale brak lustra.
Podeszłam do umywalki. Zazwyczaj w tym miejscu wieszają lustra, prawda?
Przyjrzałam się ścianie. Zauważyłam wystające śruby, jakieś dziurki.
- Echm… Jess?- odchrząknęłam po czym wskazałam palcem
wskazującym o co mi chodzi. Jessica
wychyliła głowę zza drzwi. Spojrzała we wskazane miejsce robiąc nie pewną minę.
- Przykro mi. Jass je ściągną. Stwierdził, że będzie lepiej
jeżeli nie spojrzysz w lustro zanim z tobą porozmawiamy.- zamurowało mnie.
Mimowolnie zadrżałam.
- To coś naprawdę bardzo poważnego?- zapytałam. Jess
spuściła wzrok przygryzając wargę.- Jess!
- Tak.- wykrztusiła
słabym głosem. Opuściła łazienkę zamykając za sobą drzwi.
Ściągnęłam z siebie ubranie. Miejscami było obdarte.
Stanęłam na zimnych kafelkach przyglądając się sobie. Spodziewałam się jakiś
wielkich ran, sińców czy czegoś w tym rodzaju. Jedyne co dostrzegłam to to, że
moje ciało było bledsze niż wcześniej. Na dodatek bez żadnej skazy. Niczego.
Westchnęłam. Puściłam ciepłą wodę po czym wskoczyłam pod strumień. Starannie
wyszorowałam się z brudu i umyłam głowę. Po wypłukaniu się z płynów, starannie
owinęłam się ręcznikiem. Wysuszyłam włosy i nie pewnie wyszłam z łazienki
owinięta w mokry ręcznik. W pokoju zastałam siedzącą na łóżku, Jess. Obok niej
zapewne leżały ciuchy, w które będę zmuszona się ubrać. Śmielej podeszłam do
przyjaciółki.
- Proszę , ubierz się. Ja poczekam za drzwiami. Jak będziesz
gotowa, wyjdź na korytarz.- powiedziała dodając niepewny uśmiech. Odwróciła się
i podążyła do drzwi, za którymi po chwili zniknęła.
Spojrzałam na leżące ubrania. Były to czarne spodnie i do
tego biszkoptowa bluza z kołnierzykiem. Po pięciu minutach byłam już ubrana.
Zrobiłam kilka zgięć, przysiadów. Nic, a nic mnie nie zabolało. Powinnam teraz
była leżeć w bezruchu. Opadłam na łóżko. Odwinęłam rękaw bluzy i jeszcze raz
uważnie przyjrzałam się znakowi.
- Coś ty zrobił ze mną?- mruknęłam patrząc się na
nadgarstek.
Stanęłam na nogi. Podniosłam jedną nogę aby wykonać krok w
stronę drzwi. O dziwo, znalazłam się przy nich bardzo szybko. Nawet nie
zauważyłam kiedy zrobiłam resztę kroków. Zrezygnowana sięgnęłam ręką do klamki.
Otworzyłam drzwi i wyszłam na korytarz. Naprzeciwko mnie stała we własnej
osobie Jess. Zamknęła drzwi, chwyciła moją rękę i pociągnęła mnie schodami na
dół. Szybkim krokiem skierowałyśmy się do jakiegoś pokoju. Został ukryty w
licznych korytarzach. Byłam na tyle
zdenerwowana, że nawet nie zdołałam zauważyć co wisi na ścianach.
Gdy przekroczyłyśmy próg pokoju, James i Jacob jak na
komendę podnieśli się z czarnej, skórzanej sofy. Pomieszczenie było puste. O
ścianę było oparte coś wielkiego zasłonięte jakimś prześcieradłem. Całe
pomieszczenie było pomalowane na biało. Biel dominowała w pokoju. Pod ścianą po
przeciwnej stronie stała sofa. Jako, że była czarna, tworzyła świetną
kompozycję na tle bieli. Wielkie okno, z widokiem na ładny ogród, wyglądało jak
obraz.
Jessica podprowadziła mnie na środek pokoju. Chłopaki równym
krokiem podeszli po nie zidentyfikowany przedmiot . Unieśli go po czym
przytargali tak, aby stało naprzeciwko mnie. Poczułam dłoń Jess na ramieniu.
Skierowałam swoją twarz w jej stronę. Natychmiastowo spuściła wzrok. Boją się
mojego spojrzenia?
- Musisz wiedzieć, Kells, że cokolwiek się stanie… my zawsze
będziemy z tobą. Teraz… Będziesz musiała dać sobie pomóc.- powiedziała
ostrożnie. Zmrużyłam oczy.- Czytałaś już wiele razy o… baśniowych stworach,
olbrzymach, duchach, demonach… Wierzysz w nie? – przełknęłam głośno ślinę.
- Nie.- powiedziałam słabym głosem.
- Kellsey, ty… już nie jesteś człowiekiem.- powiedział
drżącym głosem James. Skierowałam swój wzrok w jego stronę. Jak to nie jestem człowiekiem?!
To kim?! W tym momencie Jacob zerwał płachtę. Za prześcieradłem kryło się
wielkie lustro. Spojrzałam w odbicie. Nie potrafiłam uwierzyć własnym oczom i
uszom. To co ujrzałam, było dla mnie nie zrozumiałe. Nie taką przyszłość
planowałam.
W lustrze zobaczyłam swoje odbicie. Siebie. Byłam cała
blada. Jak ściana w pokoju. W lustrze dostrzegłam chudą sylwetkę. Jeszcze nigdy
tak nie wyglądałam! Podeszłam bliżej. Spojrzałam sobie prosto w oczy i
zamarłam.
Do moich oczu napłynęły słone łzy. Przede mną stało wielkie
lustro, a w nim odbicie. Moje odbicie. Podniosłam prawą dłoń i przyłożyłam ją
do lustra w miejscu gdzie znajdowały się moje oczy. Łzy ciurkiem spłynęły po
moim policzku. Kiedyś, oczy pełne radości, pięknego koloru brązu, dziś ponure,
krwiste. Tak. Moje oczy nabrały czerwonego koloru. Stały się obrzydzające.
Czerwień wręcz kusiła na tle bladej twarzyczki. Oderwałam rękę od lustra. Obie
dłonie przycisnęłam do ust zaciskając mocno powieki. Cofnęłam się o kilka
kroków, a następnie upadłam na kolana. Usiadłam na zimnej ziemi, kuląc się z
przerażenia. Już po sekundzie ktoś był
przy mnie i mocno przyciskał mnie do siebie. Otworzyłam oczy i ujrzałam Jamesa tulącego
mnie do swojej piersi. Po mojej drugiej stronie kucnęła Jess, trzymając mnie za
ręce płacząc. Jacob stał kilka metrów dalej ze spuszczoną głową wciąż trzymając
wielkie lustro.
- K-k-kim… j-j-j-a…- nie udało mi się ułożyć zdania. Z oczu
leciały kolejne fale łez. James przycisną mnie jeszcze bardziej do siebie.
Schował swoją głowę w moje włosy. Kołysał mnie delikatnie w przód i w tył.
- Ciiii. Spokojnie. – powtarzał James.
Zamknęłam oczy. Próbowałam się uspokoić. Po jakiś piętnastu
minutach straciłam siły na płacz. Odczekałam jeszcze chwilkę za nim otworzyłam
oczy. Zlustrowałam całe pomieszczenie wzrokiem. Wszyscy już się uspokoili.
Niezgrabnie poruszyłam się w uścisku. Jess, wcześniej trzymająca mnie za ramię,
lekko odsunęła się ode mnie. James złagodził uścisk. Podtrzymywał mnie tak abym
wygodnie siedziała w pozycji siedzącej. Zauważyłam, że Jacob odniósł lustro na
miejsce, a sam oparł się o ścianę nie daleko nas. Odchrząknęłam.
- Możecie mi to wszystko wytłumaczyć. Czerwone oczy, blada
twarz, teraz jestem chuda, wręcz koścista!
- Wątpię abyś czuła się na sile…- niepewnie powiedział
James. Spojrzała na niego. Miał zatroskaną minę. Martwił się.
- Ja chcę tylko…- wybąkałam.
- James.- wtrącił stanowczo Jacob.
Przez chwilę patrzyli sobie prosto w oczy. Po minucie James
kiwną głową. Jake podszedł do drzwi, otworzył je po czym się wychylił. Krzykną
czyjeś imię. Otworzył szerzej drzwi. Sam suną się na bok aby zrobić miejsce w
przejściu. Już po chwili w pokoju zawitał nowy gość. Znieruchomiałam razem z
przybyszem. Patrzyłam się prosto w oczy wielkiej, dzikiej i obcej mi bestii.
Staną w drzwiach nie robiąc ani kroku dalej. Jess musiała wyczuć moje
zszokowanie. Pogłaskała mnie po plecach po czym podeszła do zwierzęcia. Był to
wielki… wilk? Jego wielkie, magnetyczne, czarne oczy wyłaniające się z szarego
futra, przeszywały moją osobę. Niepewnie wstałam. Zrobiłam jeden krok w stronę
obcego. Przekrzywił głowę nie przestając mi się przyglądać. Kolejny krok w
stronę bestii zrobiłam już nieco śmielej. Dzielił nas metr odległości. Zwierz
niesfornie potrząsł głową i mrukną. Odruchowo cofnęłam się w tył. Jacob
natychmiast podbiegł do czarnookiego zwierzęcia. Złapał go za futro na karku.
- To Nathan. Wszyscy mówimy na niego Nath. Nie musisz się go
bać. Nie zrobi ci krzywdy.- powiedział spokojnie Jacob.
Wilk szarpną Jake’ a tak aby zrobić krok w moją stronę.
Wbiłam wzrok w jego czarne ślepia. Nagle
poczułam przypływ odwagi. Podeszłam do zwierzęcia. Jego głowa była na równi z
moją. Chciałam pogłaskać Nathana, ale bałam się. Lekko podniosłam rękę. Nath
wyczuł moje wahanie i sam przybliżył swój pysk do mojej dłoni. Skóra zetknęła
się z jego puszystym, szarym futrem na nosie. Śmiało pogłaskałam zwierzę.
- Nath jest… czymś w rodzaju…- jąkał się Jacob. Nie bardzo
wiedział co ma powiedzieć.
- Tyle razy czytałaś ze mną o różnych elfach, wilkołakach,
demonach…- wtrąciła Jess.
- Chcecie powiedzieć, że Nathan jest takim wilkołakiem?-
zapytałam. Jakoś dziwnie się poczułam wymawiając słowo „wilkołak”.
- Można tak powiedzieć.- powiedział James zajmując miejsce u
mojego boku.- My jesteśmy… to znaczy zmieniamy się w coś takiego jak on. –
ciągną.- Tylko, że on ma… coś w rodzaju kary.
- Nie rozumiem.- powiedziałam marszcząc brwi.
- Chodźcie. Pójdziemy do kuchni, zrobimy sobie herbatę i
porozmawiamy.- powiedziała Jess pełnym bólu głosem.
- A co mają do tego moje czerwone oczy?! Blada twarz?! Kim
ja do cholery jestem?!- nie opanowałam emocji i wydarłam się na cały głos.
Wszyscy odskoczyli na boki wystraszeni.
- Spokojnie. Kells… To po prostu… Po prostu przyczyny
przemiany. Doszło do tego właśnie w tedy. W sobotę. Pamiętasz? Pochodnie, potwory,
piątkę ludzi?- Jacob próbował opanować sytuację.
Gdy zaczął wymieniać te wszystkie rzeczy kojarzące mi się z
tamtym wieczorem… Wzdrygnęłam się. Poczułam palący ból w nadgarstku. Dłoń
zaczęła mi drżeć. Uniosłam ją delikatnie do góry. Odwinęłam rękaw bluzy. Z głębokich
ran zaczęły wylewać się masywne ilości krwi. Poczułam mocny ból w głowie, a
później w ręce. Straciłam ostrość widzenia. Stałam się coraz mniej przytomna. Ostatnie
co pamiętam, to łapiące mnie silne ramiona, a później już tylko czerń.
~~oczami Jamesa~~
W ostatniej chwili złapałem Kells. Wziąłem na ręce
dziewczynę i ruszyłem do jej pokoju. Nie potrafiłem trzeźwo myśleć. Cały świat
wywrócił się do góry nogami. Zresztą nie tylko mój. Z trudem przekroczyłem próg
pomieszczenia. Położyłem ją na łóżku po czym wycofałem się zamykając za sobą
drzwi.
Wyszedłem na świeże powietrze. Cały dom otaczał las. Ze
wszystkich stron drzewa. Ruszyłem przed siebie. Po pięciu minutach spaceru –
gdy już byłem pewien, że jestem głęboko w lesie- zmieniłem się w bestię. Pomknąłem
w głąb lasu. Pędziłem tak szybko jak to było możliwe. Pozwoliłem aby natura
zwierzęca mną zawładnęła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witajcie kochani!!! ;)
Nie bardzo wiedziałam jak opisać ten znak, ranę na nadgarstku i dlatego na początku jest tak badziewnie XD Czekam na wasze oceny.
Rysunek jest pomocniczy! Wybaczcie, malarzem, wiem, że nie zostanę XD
Więcej w galerii.
Życzę wam wesołych świąt! Duuuużo prezentów pod choinką! Pozdrawiam.
Mam nadzieję, że byliście grzeczni! Aniołek patrzy!!! :D
Ha! Jestem pierwsza! :D Rozdział genialny! Bardzo mi się podobał! Nic dodać, nic ująć ;) Nawet nie wiesz ile na niego czekałam! Czekam na więcej, nie mogę doczekać się nn! Ja również życzę ci Wesołych Świąt i dużo prezentów pod choinkę :p Buziaczki i pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńPS. U mnie nn
madziula0909
Bardzo dziękuję. :*
UsuńHej :)
OdpowiedzUsuńWiesz, jak tylko doszlam do momentu z blada skora, pomyslalam o Zmierzchu. Pozniej jeszcze sie to nasililo, gdy przeczytalam o tych czerwonych oczach.
Musze to powiedziec.
Z jednej strony rozdzial mi sie podoba...
A z drugiej nie.
I czuje sie troche zalamana, bo jeszcze mi sie tak nie zdarzylo, zeby twoj rozdzial mi sie nie podobal.
No wiec tak; rana jest ciekawa, zastnawia mnie (nadal), czy ma jakis zwiazek z tymi ludzmi.
Niewiele w tym rozdziale sie wyjasnia, oprocz tego, co zdarzylismy sie juz domyslic. Kells sie zmienia w...
Bestie.
Co znowu przywiodlo mi na mysl Zmierzch (w mniejszym stopniu Klatwe Tygrysa) :(
Jestem troche zawiedzona. Co prawda, ja sama lepiej nie pisze, ani mojej tworczosci nie mozna nazwac wielce oryginalna, ale mimo to oczekiwalam troche wiecej. Mam nadzieje, ze w nastepnym rozdziale okaze sie, ze to bylo tylko glupie wrazenie.
Czekam nn
Pzdr
Przepraszam za surowa opinie :(
opowiadaniebyjasminelovelace.blogspot.com
shadowofland.blogspot.com
Hehe. Kiedyś to musiało nadejść ;)
UsuńOpinia nie jest surowa tylko szczera. Napisałaś to co uważasz i jestem ci za to bardzo wdzięczna.
Co dalej to się okaże. :D
Dziękuję :*
Wesołych Świąt :D Rozdziaał bardzo fajny,tylko szkoda,że nie ma jeszcze "oczami" Jacoba :/
OdpowiedzUsuńDziękuję :3
UsuńBoże jaki cudowny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńNie doczekam się kolejnego chyba xD
Wesołych Świąt <3
Weny życzę :*
Dziękuję :*
UsuńTa rana mnie zaintrygowała. Rysunek pomocniczy nie był mi potrzebny, bo moja wyobraźnia właśnie tak przedstawiła tą ranę. Rozdział ciekawy, czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńWeny i Wesołych Świąt :)
http://tommorow-is-beautifull-dream.blogspot.com/
Dziękuję. :*
UsuńWiedziałam, że w to zamieszane są wilkołaki! I wampiry też! Wiedziałam :-)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, co będzie dalej, więc tu też nie pozostawię jakiegoś bardzo rozwiniętego komentarza, po prostu rozdział był dobry, napisany w miarę bez błędów i zawierał odpowiednią ilość akcji, super!
Minoo,
healer-of-century.blogspot.com