06.02 - jeśli ktoś chce jakiś kontakt do mnie ( ask, snap, tumblr), może napisać. Jestem otwarta na nowe znajomości ;)










czwartek, 15 stycznia 2015

Rozdział 17.


 

  Jacob ustawił mnie kilka metrów przed sobą. Uważnie wsłuchałam się w jego słowa. Nie chciałam popełnić żadnego błędu, a tym bardziej utknąć w ciele włochatej bestii.

- Spróbuj sobie wyobrazić, że masz na sobie jakieś szaty- tłumaczył Jacob- i bardzo chcesz się ich pozbyć. Jesteś strasznie wściekła. Wszystko w tobie się od środka gotuje. Skup się! Albo jakbyś chciała zedrzeć z siebie skórę. Przypomnij sobie jakieś zdarzenie, które doprowadziło cię do szału.

  Uważnie zrobiłam to co kazał. Przypomniałam sobie sytuację z mamą. Gdy byłam mała, rzadko kiedy poświęcała mi czas. W końcu nie wytrzymałam i wykrzyczałam mamie prosto w twarz co o niej sądzę. Miałam ochotę rozwalić wszystko, co było w zasięgu mojej ręki. Mama również nie wytrzymała. W przypływie gniewu wyrzuciła z siebie kilka obelg dotyczących mojej osoby.

   Poczułam ciepło w każdym zakątku mojego ciała. Skóra zaczęła niemiłosiernie piec. Miejscami pojawiły się czerwone kreski. Mam nadzieję, że później znikną. Przypływ nowej energii zachęcił mnie do rzucenia się biegiem przed siebie. Dołożyłam wszelkie starania, aby ustać w miejscu. Zacisnęłam powieki. Dłonie zamknęły się w szczelnym uścisku tworząc pięść.

- Dobrze! Myśl o tym bardziej. Skup się porządnie!-  instruował Jacob.

   Z godnie z jego zaleceniami po chwili moje ciało popękało. W pewnym sensie jakaś mocna siła obdarła mnie z skóry. Kawałki stały się niewidoczne. Opadłam na kolana, które momentalnie stały się krótkimi, zgrabnymi nóżkami drapieżnika. Cała moja powierzchnia była pokryta rdzawym futrem. Podniosłam najpierw lewą przednią łapę, następnie prawą przednią, a później resztę. Poruszałam ogonem w lewo i prawo. Nastawiłam uszy uparcie szukając jakiegoś dźwięku. Przeniosłam swój oczy na stojącego Jacoba. Jego wzrok wtopiony był we mnie. Przykucną. Niepewnie zrobiłam pierwszy krok. Wyciągną swoją dłoń w moim kierunku aby dodać mi otuchy. Na jego twarzy zagościł delikatny uśmieszek. Kolejne kroki zrobiłam już pewniej. Moja głowa znajdywała się na równi z jego. Ułożyłam się u jego skulonych nóg, opierając głowę o jego kolano. Przejechał ręką od czubka głowy do grzbietu. Wydałam z siebie cichy, znaczący pomruk.  Uśmiechną się szerzej.

 - No widzisz jak ci świetnie poszło! Spodziewałam się gorszej reakcji po przemianie- pochwalił.

   Rzeczywiście. Dość spokojnie przeszłam przemianę. Znowu poczułam falę energii. Była bardzo kusząca… Napięłam wszystkie mięśnie. Nie. Nie mogę się poddać! Nie pozwolę, żeby jakieś siły mną zawładnęły. Muszę nauczyć się panować nad sobą. Nie pozwolę, żeby jakikolwiek człowiek zginą z moich rąk. Nie chcę krzywdzić niewinnych. Jakież to niesprawiedliwe! Tyle ludzi żyje na tym świecie i nie mają pojęcia, co tak naprawdę na nim jest. Tylko poszczególni, na chwilę przed śmiercią widzą prawdziwą twarz zabójcy.

   Moje rozmyślania przerwał głos Jacoba.

- To jak, przemieniasz się?

  Na znak zgody trąciłam nosem jego dłoń. Odskoczyłam dobry metr od niego i stanęłam. Poniósł się na równe nogi. Teraz moja głowa była na równi z jego biodrami. 

- Przećwiczmy jeszcze coś. Być może nie zauważyłaś, kiedy pierwszy raz spotkałaś Nathana, był bardzo duży. W tedy kiedy zaczęliśmy ci wszystko powoli tłumaczyć, dołączył do nas Nath z wielkością przeciętnego psa- wydałam z siebie gardłowy odgłos.- Otóż, możemy się również zmniejszać i zwiększać. To taki bonus. Każdy ma to w sobie. Żeby to „uaktywnić”, musisz pomyśleć o czymś rosnącym lub kurczącym się.

   Pomyślałam chwilkę o czym mogłam bym pomyśleć. Przeszukałam cały swój mózg. Nie bardzo wiedziałam co będzie odpowiednie. A co jeśli pomyślę o czymś dużym i urosnę do gigantycznej wielkości? Ta myśl mnie przeraziła. Przestąpiłam z nogi na nogę. Wzięłam głęboko oddech.

Rosnący kwiat.

   W mojej głowie rozległy się echem te dwa słowa.  Uniosłam głowę w górę.

 Kwiat stojący na wielkiej górze. Słoneczny dzień. Promyki ciepłego słońca ogrzewały ziemię. Zakiełkował mały kwiatek. Z dnia na dzień stawał się coraz większy, aż w końcu… Zakwitł i rozłożył swoje piękne, czerwone płatki ku światłu…

   Obraz rosnącego kwiatu wdarł się do mojego mózgu. Poczułam bolesne ukłucie na ciele. Czułam się, jakby coś rozrywało mnie od środka. Wszystko niemiłosiernie piekło. Do mojego organizmu przypłynęła nowa energia. Mój mózg odebrał na raz tysiące różnych odgłosów i nowych zapachów. Sarna kilkadziesiąt metrów od nas pije ze strumyka, wiewiórka skacze z drzewa na drzewo, młoda wilczyca szuka pożywienia, jakiś człowiek- z apetyczną krwią- przedziera się przez krzewy na drugim końcu lasu…  Krew w moim ciele zawrzała. Niezdarnie poruszyłam się z miejsca. To tylko przysporzyło więcej kłopotów. Zapragnęłam pobiec tam. Ogarnęło mnie wielkie pragnienie.

  Dość! Kelsey, nie! Nie waż się! Nie mogę! Nie pozwolę na to!

  Dopiero teraz zdałam sobie sprawę , jaka jestem niebezpieczna. Jeżeli się nie powstrzymam, stanę się mordercą. W tedy już nie będzie mnie obchodziło kim jest moja ofiara. Jeśli się poddam, zabiję ludzi. Zabiję by zaspokoić swoje pragnienie. Być może nie będę umieć przestać mordować. Co wtedy? A jeśli zabiję kogoś, kogo bardzo kocham? Odwiedzę ciocię i wtopię w jej szyję swoje kły. Znajdę rodziców, starych przyjaciół… Co ja mam rodzicom powiedzieć? Oni nie wiedzą. Jeśli przyjadą w najmniej odpowiednim momencie z pretekstem zobaczenia mnie, będę mogła zabić moich najbliższych. Osoby, które kocham.

   Zaczęłam się gwałtownie wycofywać. Jacob nie zdając sobie sprawy z sytuacji, wykonał kilka kroków w moją stronę z wyciągniętą ręką. Zauważyłam, że urosłam. Moja głowa była na równi z jego ramionami. Przystanęłam razem z nim. Odsłaniając swoje zęby zawarczałam. Oszołomiony chłopak zamarł w miejscu. Nie wiedząc co zamierzam zrobić, ruszyłam na niego. Zszokowany cofał się do tyłu. Nie powiem, moje zachowanie mnie też zdziwiło.

- Kelsey! Co ty robisz? Opanuj się! Dość!- karcił mnie słowami.

  Niestety. Do mnie żadne słowa już nie docierały. Zawładnęła mną bestia. Wciąż coś kazało mi iść na niego. Z kroku na krok, odgłos wydobywający się z mojej piersi stawał się coraz bardziej przerażający.

  Przez głowę przeleciało mi mnóstwo obrazów. Dobrze wiedziałam, że to Jacob. Chciał mi pomóc. Przed oczami staną mi obraz dłoni. Mojego nadgarstka z raną po przemianie. Poczułam krew. Była to krew z rany. Przystanęłam zwracając swoje oczy ku Jacke’ owi. Był opanowany. Nogi ugięły się pode mną. Ułożyłam się na ziemi z głową na łapach. Jacob przykucną.

- Jeśli chcesz wrócić do ludzkiego ciała, wyobraź sobie to samo co przed przemianą w wilka- szepną.

   Powoli uniosłam się na łapy. Przywołałam poprzednie wspomnienie. Tym razem poszło łatwiej, ale bardziej boleśnie.  Chwilkę później stałam już na dwóch nogach, w ubraniu i twarzą w twarz z Jacobem.  Jego twarz nie zdradzała żadnych emocji. Łzy stanęły mi w oczach. Odwróciłam się i szybkim krokiem ruszyłam do domu. Chciałam jak najszybciej zamknąć się w pokoju i przykryć kołdrą w łóżku. Słońce powoli zachodziło za drzewami. Robiło się coraz ciemniej. Gdy byłam już na schodach, poczułam szarpnięcie. Obróciłam się i ujrzałam Jacoba.

- Kalls, spokojnie. To się zdarza za pierwszym razem. Nie możesz się bać- mówił spokojnym głosem. W jego oczach dostrzegłam ból.

- To się zdarza?! Chciałam ci zrobić krzywdę!

- Ale nie zrobiłaś. Powstrzymałaś się. To oznacza, że nie jesteś wcale słaba.

- Jestem. Podziękuj sobie! Gdyby nie twój dar…

- Kelsey!

-  Puść mnie!

- Jeśli ty mi coś powiesz.

- Co mam ci powiedzieć?- zapytałam zdezorientowana.

- Co cię tak rozproszyło?- zapytał powoli.

- Ja… - na samo wspomnienie łzy napłynęły mi do oczu. Krew zawrzała. Zacisnęłam rękę na poręczy schodów.- Usłyszałam i poczułam coś co mnie rozproszyło i tyle. A teraz puść!

- Proszę nie obwiniaj się. To nie twoja wina.- powiedział uwalniając mnie z uścisku.  Poczułam gniew.

- Nie moja wina?! Więc czyja! Nie panuję nad sobą! Jestem za słaba! Gdybym teraz wyszła na ulicę, zabiłam bym wszystkich idących po kolei! Jestem niebezpieczna! To moja wina!!! Rozumiesz?!

- Jeśli będziesz na początku dużo polować, ćwiczyć siłę woli to nikogo nie zabijesz. Przykro mi, że tak postrzegasz niektóre rzeczy, ale mam nadzieję, że za niedługo wyrobisz sobie mądrzejszy, realny pogląd na wszystko.- ledwo powstrzymywał się od wybuchnięcia. Wyraźnie widać, że w środku cały gotuje się od złości.

-  Dobrze wiedzieć, że źle myślę! Nie idę z tobą na żadne polowanie, rozumiesz?! Chce dziś być sama.

   Ruszyłam do pokoju, zostawiając Jacoba u stóp schodów. Gdy już zatrzasnęłam drzwi, dałam upust łzom. Słone krople spłynęły po policzkach. Przykucnęłam przy drzwiach. Skulona cichutko zaszlochałam. Wyciągnęłam chusteczkę i wytarłam w nią nos. Jacob ma rację. Ja po prostu się boję. Muszę go przeprosić. James też zasługuje na przeprosiny. Moje zachowanie nie jest najlepsze w stosunku do nich, ale oni też muszą zrozumieć przez co przechodzę.

   Usłyszałam jakiś huk. Spojrzałam na balkon. Szybko otarłam wierzchem dłoni łzy. Za szybą było strasznie ponuro, szaro.  Na moim balkonie stała jakaś ciemna postać. Mężczyzna. Jego sylwetka była umięśniona. Z jego pleców wystawały skrzydła. Wielkie, czarne, opierzone skrzydła. Jego ubranie składało się z czarnych spodni. Był boso i bez koszuli. Włosy miał zmierzwione. Zaczęłam dławić się oddechem. Musiał wyczuć moją obecność, bo odwrócił się w moją stronę. Teraz mogłam ujrzeć jego twarz. Stałam jak wmurowana. Nie wierzyłam własnym oczom w to co widzę. Ja go znałam. Dobrze zapamiętałam ten uśmiech.

  Gestem nakazał rozsunąć szklane drzwi…




~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie! Przepraszam za taki poślizg. Rozdział taki nijaki. :( Przepraszam, nie miałam jakoś głowy do niego. Wiecie, koniec semestru... ;)
Myślę, że następny rozdział pojawi się za kilka dni i będzie o niebo lepszy. Czekam na wasze opinie i gorąco pozdrawiam!
A i jeszcze jedno! :D
Z całego serca przepraszam przede wszystkim:  Ruda   madziula 0909  i Mari7895  !
Przeczytałam rozdziały ale jeszcze ich nie skomentowałam! Bardzo przepraszam za to zaniedbanie!

14 komentarzy:

  1. Kells zna tego kogoś... też chcę go poznać :'(! Jacob... Jacob jak zwykle, nie lubię go :D Cieszę się mega, że chce przeprosić Jamesa ^^"
    Coraz więcej rozdziałów i coraz większa ciekawość. Jednym słowem: świetne!

    OdpowiedzUsuń
  2. Co Ty gadasz, że rozdział nijaki?! Jest wspaniały! :D Bardzo mi się podobał! Myliłam się. Przemiana Kels wyszła jej świetnie! Byłam pewna, że będzie gorzej xD Ok. Na moment straciła nad sobą kontrolę, ale wiadomo, że na początku nigdy nie będzie perfekcyjne i zawsze coś wyjdzie źle. Rozumiem naszą bohaterkę. W końcu była bliska zrobienia Jacobowi krzywdy. Też na jej miejscu czułabym się z tym źle. Interesuje mnie postać, którą Kels zobaczyła na balkonie. Zna ją, tak? Ciekawe, kto to może być?? Umieram z ciekawości! To jakiś upadły anioł, prawda? Jestem ciekawa dalszych losów!
    Szczerze to nie wiem, dlaczego wszyscy piszą, że nie lubią Jacoba. Ja go lubię. Jamesa też! ;*
    Pisz nowy rozdział! Czekam na niego z niecierpliwością! :D Potopu weny życzę, buziaczki ;***
    PS. Nie przepraszaj, że jeszcze nie skomentowałaś. Rozumiem. Szkoła... ^.^
    madziula0909

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ej, właściwie wszyscy piszą, że nie lubią Jamesa xdd

      Usuń
    2. Heh. Znowu imiona mi się pomyliły xD Ja osobiście lubię obydwu ;***

      Usuń
    3. Hahaha... Zdarza się. ;)
      Dziękuję. ;*

      Usuń
  3. Kto to jest? ;-;
    Rozdział bardzo fajny,z niecierpliwością czekam na kolejny :)
    Dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć!
    Dlaczego nijaki? Mi się podobał! Ale rozumiem cię w pełni - końcówka semestru to czyste szaleństwo! Ją bym z pewnością na twoim miejscu także ubolewała, że rozdział nie jest taki, jak powinien być wg mnie. Ale zwykły czytelnik tego na szczęście nie dostrzega. ;)
    Podobało mi się to, jak opisywalaś przemianę Kels. To porównanie do do kwiata było świetne! Szkoda, że później nie wytrzymała i prawie dorwała Jacoba... Ale nie każdy jest idealny! W sumie to podziwiam ją, że tak długo dawała radę i nikogo nie chciała zagryźć. Ale w końcu nie mogła wiecznie wstrzymywać takiej presji, prawda?
    Och, i ten gościu na końcu! Teraz to mi zrobiłaś smaczka! Kim on może być? Żadna z osób z wcześniejszych rozdziałów nie pasuje mi do jego postaci! :o
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Przestraszyłaś mnie! Już myślałam, że Kells się nie opanuje, zaraz coś zrobi Jake'owi, chociaż pewnie moje troski były niezbyt usprawiedliwione, skoro pewnie mój ukochany wilczek by sobie z nią poradził xd
    Podobało mi się, jak opisałaś przemianę Kells, porównanie do tego kwiatka, co w sytuacji zmieniania się w większego wilka jest dosyć nietypowexD
    Aaaaa czy to ten facio, którego Kells widziała wtedy, gdy ją porwano? Mam rację, czy może coś źle zapamiętałam? Normalnie to jego nagłe wejście było super! Takie zakończenie, że tylko chce się czytać więcej i więcej!
    Czekam nn! Życzę czasu, weny, czasu i weny!
    Ps. Jak dla mnie, rozdział w żadnym stopniu nie jest nijaki.
    Pzdr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ups, weszłam na drugie konto.Gdybyś się zastanawiała, to ja, Mari7895 XD

      Usuń
  6. A ja wcale nie uważam, że Kels jest słaba. Potrafiła się opanować w najważniejszym momencie, stara się jakoś przez to wszystko przebrnąć i nie załamuje. Miała co prawda chwile zwątpienia, ale sądzę, że to minie. Jacob jest niezwykle pomocny i jestem pewna, że razem zdołają wyprowadzić Kels "na ludzi" i nauczyć wszystkiego, co powinna wiedzieć. Nie dziwię się, że ma takie wyrzuty sumienia i tak boi tego czym się stała. W końcu nie łatwo jest żyć ze świadomością, że można skrzywdzić najbliższych bądź niewinnych od tak, nawet tego nie chcąc. No, ale teraz już przynajmniej wie jak nad tym panować i co myśleć, by powrócić do pierwotnej, normalnej postaci.

    Polubiłam Jacoba. W sumie chyba nigdy nic do niego nie miałam, ale teraz wydaje mi się jeszcze bardziej w porządku. Mam nadzieję, że będzie go więcej, bo podobają mi się razem;D

    Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za komentarz!:*

    OdpowiedzUsuń