06.02 - jeśli ktoś chce jakiś kontakt do mnie ( ask, snap, tumblr), może napisać. Jestem otwarta na nowe znajomości ;)










niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 18.


  Tępo gapiłam się w umięśnioną sylwetkę mężczyzny. Głos utkwił głęboko w gardle uniemożliwiając wydania mi jakiegokolwiek dźwięku. Stałam w bezruchu. W mojej głowie kręciło się mase czarnych myśli. W jednej chwili odsunęłam wszystkie myśli i ruszyłam popełnić w jednej sekundzie, głupstwo. Koniuszkami palców dotknęłam zimnej szyby. Jednym ruchem rozsunęłam drzwi, po czym cofnęłam się kilka kroków w tył, tworząc przejście dla gościa. Mężczyzna szerzej rozsuną drzwi i wkroczył do wnętrza pokoju. Wchodząc lekko zahaczył swoimi skrzydłami o framugę. Zasuną na powrót drzwi. Wtopił swoje ciemne oczy w moje. Światło było zgaszone, a za szybą lał deszcz. W pokoju panował półmrok. Mimo wszystko dobrze wiedziałam kim jest mój wieczorny gość. Dobrze znane były mi jego rysy twarzy. Powietrze między nami zrobiło się chłodne i gęste.

- Witaj, kotku. Przyszedłem sprawdzić jak sobie radzisz.- Jego słowa powodowały na moim ciele dreszcze.

- Alex- wyszeptałam. Biła od niego złowroga aura. Zrobiłam kilka kroków w tył, aby zmniejszyć między nami odległość. Właśnie stałam twarzą w twarz z moim oprawcą! To przez niego wiodę teraz takie, a nie inne życie! To przez niego to wszystko się stało!

- A już myślałem, że o mnie zapomniałaś- po każdym słowie robił krok w przód. Cofnęłam się do granic możliwości. Przygwoździł mnie swoim ciałem do ściany. Czułam bijący chłód od jego nagiego torsu.

- Nie zapomniałam bym ciebie. Na pewno nie po tym co mi zrobiłeś. To przez ciebie teraz muszę żyć jak potwór!

-Wystarczy zwykłe „dziękuję”, skarbie- na jego twarzy zagościł zadziorny uśmiech. Uniósł swoją rękę i dotkną nią mojej twarzy. Chciałam go uderzyć, ale zablokował moje ręce. Byłam bezbronna.

- Nie dotykaj mnie!- Warknęłam.- Czemu to zrobiłeś? Czemu mnie zmieniłeś?!

- Nie tak głośno- warkną uciszając mnie. Błądził swoim wskazującym palcem od mojej lewej strony skroni, poprzez róg oka, aż po podbródek. Jego zwinne ruch wprawiły moje ciało w drżenie jednocześnie mnie rozpraszając. Na jego twarzy zagościł delikatny uśmieszek.- Czerwone oczy, blada skóra, większa siła…Hm?- mruczał wszystkie słowa delikatnie zbliżając się do mojego ucha. Odchyliłam głowę. Moje oczy napotkały jego czarne skrzydła.  

- Ty jesteś…- głos mi zadrżał.

- … upadłym aniołem- dokończył za mnie odrywając swoją głowę od mojej szyi. Spojrzał w moje oczy doszukując się jakiejkolwiek reakcji.

- Demonem- szepnęłam. Zmarszczył brwi.

- To nie to samo. Większość ludzi twierdzi, że upadłe anioły to demony czy diabły. W rzeczywistości to kłamstwo- mówił cicho, spokojnie acz stanowczo. Nasze głowy dzieliły minimetry. Nie podoba mi się to!

- Czemu mnie przemieniłeś? Po co to zrobiłeś?- Ponowiłam próbę. Muszę się dowiedzieć od niego kilka informacji. Starałam się mówić obojętnym tonem. Nie mogę zmarnować takiej szansy. Postanowiłam zepchnąć niepewność i strach na dalszy plan.  W tej chwili liczyło się dla mnie zdobycie jak najwięcej informacji. Ułożyłam w myślach kilka strategicznych punktów, których zamierzałam się trzymać.

-To nie ja ciebie zmieniłem. - Przełknęłam głośno ślinę.

- Więc kto?- Zapytałam biorąc głęboki wdech.

- Ja ciebie tylko dostarczyłem. Ta piątka odmieńców zleciła mi zadanie. Kazali mi ciebie, Kelsey, dostarczyć. Nie sądziłem, że tak to się skończy.

- Nie wyglądało na to!- Warknęłam niezgrabnie przy tym się wyrywając. Skutki były takie, że przycisną mnie mocniej. Syknęłam z bólu.

- Nie chcę ci zrobić krzywdy.

- Nie za bardzo ci to wychodzi- odpyskowałam. Zmarszczył brwi.

    Po chwili zaśmiał się z kpiną. Lekko otworzył usta by coś powiedzieć. Niestety przeszkodził mu w tym Nath. Z impetem otworzył drzwi i napadł na upadłego anioła. Do pokoju wbiegli bracia. Jake pomógł Nathanowi uporać się z Alexem, a James podszedł do mnie. Zszokowana zjechałam plecami po ścianie. Cała drżąca skuliłam się na kolanach. James przykucną przy mnie, zasłaniając jednocześnie widok Jacoba i Nathana wywlekających Alex’a na balkon. Objął mnie opiekuńczo ramieniem i przyciągną. Wystraszona wtuliłam się w jego tors. Lekko kołysał mną na boki i szeptał uspokajające słowa do mojego ucha. Byłam mu bardzo wdzięczna. Byłam WSZYSTKIM bardzo wdzięczna. Cała złość jaka we mnie się wzebrała, wyparowała nie pozostawiając po sobie śladu. Po policzkach ściekło kilka ciepłych łez. Objęłam Jamesa za szyję i wtuliłam swoją głowę w jego obojczyk.

- Przepraszam- szepnęłam.- Nie chciałam na ciebie krzyczeć.

- Ciii… spokojnie.

   Obrócił lekko głowę by spojrzeć za siebie. Wykorzystałam moment i zerknęłam na balkon. Za szklaną szybą, Jake prowadził zażartą rozmowę z Alex’em. Widziałam jak zaciska swoje silne dłonie i przyciska anioła do zimnej ściany. Nathan w pogotowiu przyjął pozycję do ataku pilnując zasunięte, szklane drzwi. Co jakiś czas z ich piersi wydobywały się głębokie warknięcia.

  James na powrót obrócił się twarzą do mnie. Delikatnie uniósł mnie i postawił na nogi. Szybko wyprowadził z pokoju obejmując mnie ramieniem. Nogi miałam jak z waty, więc cały mój ciężar James wziął na siebie.

- Jak wy… Skąd wiedzieliście…?- Nie potrafiłam ułożyć żadnego sensownego pytania.

- Jess dzwoniła- wyjaśnił. Kiwnęłam głową na znak, że zrozumiałam.

  Jako, że Jess może przewidzieć przyszłość, musiała zobaczyć jak zastaję  Alex’a w swoim pokoju. Byłam jej bardzo wdzięczna. Wolałam bym nawet nie myśleć co by mogło się stać.

   James wprowadził mnie do jakiegoś pokoju. Fioletowe ściany, meble, mały balkon, duże łoże i drzwi, za którymi zapewne znajduje się łazienka.

- Pokój Jess- oznajmił spokojnie.- Rozgość się. Przyniosę ci ciuchy. Idź umyć się. Dzisiaj będziesz tutaj nocować.- Mówiąc to podszedł do półki wiszącej na ścianie. Zdjął z niej jakiś mały, metalowy przedmiot. Jak się później okazało, był to kluczyk. Podszedł do szklanych drzwi balkonowych i włożył kluczyk w otwór. Przekręcił kilka razy, po czym wyją i schował go do kieszeni spodni. Zasuną zasłony i zapalił małą lampkę przy łóżku.- Zaraz przyjdę.

  Znikną za drewnianymi drzwiami. Opadłam na łóżko. Bałam się dzisiejszej nocy. A co jeśli wróci? Rozbije szybę i… No właśnie. I co dalej? Co chciał osiągnąć przychodząc do mnie? Zabić? Nastraszyć? Przez moje ciało przeszedł dreszcz. Dreszcz strachu.

  Po jakiś pięciu minutach przyszedł James z moją piżamą i kosmetyczką. Przy okazji przyniósł parę innych ciuchów gdyby były mi potrzebne. Życzył mi dobrej nocy i zostawił samą z moimi myślami.

  Wkroczyłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie wszystkie ciuchy i wskoczyłam pod strużkę ciepłej wody. Wyszorowałam się z brudu i odprężyłam mięśnie. Owinięta w ręcznik wyszłam na zimne kafelki. Ubrałam piżamę i umyłam zęby. Gdy już odstawiłam szczoteczkę, oparłam się rękami o umywalkę. Wtopiłam swoje krwiste oczy w odbicie. Zauważyłam, że z dnia na dzień staję się coraz bardziej bledsza. Małe wory ukazały się pod moimi oczami. Uniosłam dłoń. Obejrzałam dokładnie nadgarstek. Ani trochę się nie zmienił. Wciąż rany wyglądają na świeże i promieniują do czasu do czasu ogromnym bólem. Zrobiłam nowy opatrunek i obładowana swoimi rzeczami wyszłam z łazienki. Zakopałam się pod kołdrą i przymknęłam oczy. Dość długo zmieniałam pozycję, wiercąc się. Po kilku godzinach wreszcie udało mi się zasnąć.

 

~~oczami Jacoba~~ 

      Razem z Nathanem szybko uwinęliśmy się z Alex’em. Nie powiem, ciężko było mi wyciągnąć od niego informacje, ale było warto. Inaczej te „ życie” Kells mogłoby dobiec końca. Teraz trzeba będzie obmyślić plan. To nie będzie takie proste. Jednak -co najdziwniejsze- większy gniew czuję do samego siebie zamiast Alex’a. Jak mogłem być tak głupi i tego nie zauważyć? No pytam się, jak?!

 Właśnie czekałem w Sali gościnnej na Jamesa. Przekazałem mu w myślach, że mam mu coś ważnego do powiedzenia i spotkamy się właśnie tu po wszystkim. Tak więc siedziałem z głową podpartą na pięści ręki. Zęby miałem zaciśnięte. Z trudem siedziałem w jednym miejscu i nie wybuchłem. Dosłyszałem kroki Jamesa. Nathan siedzący przy moim fotelu co chwilę zmieniał pozę. Mimo swojego zwierzęcego wyglądu, był całkowicie świadom powagi sytuacji.

  James wkroczył do pokoju. Minę miał niepewną. Usiadł na fotelu naprzeciwko mnie. Wyciągną swoje nogi przed siebie i skrzyżował je w kostkach.

- Mamy problem, Jass- powiedziałem załamanym głosem. Momentalnie zamarł.  



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i wreszcie jestem! Bardzo was przepraszam za tak długą i nagłą przerwę. Rozdział wstawiam tak trochę na szybko. Połowę sprawdziłam, a dugą... No cóż, drugą wstawiam bez poprawek ;) Za wszelkie błędy przepraszam!
Co do waszych blogów. Jestem z rozdziałami na bieżąco! Pozostało mi je tylko skomentować. :)
Wzięłam wreszcie zrobiłam malutki porządek i stworzyłam zakładkę " informowani". Jeżeli przeczytacie rozdział z tą notką, zapraszam do zakładki. W tedy wszystko przejrzyście.
Jeszcze mam taką jedną prośbę. :D Ostatnio tak grzebałam w internecie i znalazłam coś o książce " zmierzch oczami Edwarda" ( Minight sun czy jak to tam się w końcu nazywa xD) Chciałam bym przeczytać i bardzo bym była wdzięczna gdyby ktoś mi mógł przesłać ebooka. Mam dwie lewe ręce do ściągania takich rzeczy ( xD) więc prosiłam bym was o pomoc. Z góry z całego serducha dziękuję. Oto email: p.zymanczyk@gmail.com 
Pozdrawiam!

5 komentarzy:

  1. Pierwsza? Możliwe xD Rozdział chyba krótszy niż zwykle. Take odniosłam wrażenie, ale to może dlatego, że tak szybko się czytało :D
    Nawet nie,wiesz, jak mnie zaskoczyłaś! Za Chiny bym się nie spodziewała, że upadłym jest Alex! Już dawno zdążyłam zapomnieć o tym draniu xD Jejku. Gdybyś widziała moją minę. Bezcenna ^.^
    Ha! Kelsey i James się pogodzili! Jupi ja jej! (to i tak nie zmienia faktu, że kocham obydwu) ^^ Może nie było to... W naturalnych okolicznościach, ale ważne, że wszytko jest ok. Jestem w skowronach! ^.^
    Jak dobrze, że znaleźli bohaterkę, bo nie wiem, co by się stało. Nawet nie chcę myśleć!...
    No kochana! Czekam na nn! Potopu weny życzę!! Buziaczki :***
    madziula0909

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz tutaj jestem, ale.. Muszę przyznać, iż podoba mi się na tym blogu. Rozdział mi się podobał i szybko go przeczytałam. Czekam na NN i życzę Ci huraganu pomysłów i potopu weny!
    Pozdrawiam,
    Aleksandra Smulczyk

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj! Od jakiegoś czasu czytam twojego bloga. Historia, którą piszesz jest naprawdę świetna! :) Masz talent. Nie mogę się doczekać nn. Potopu weny i pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie.
    Po prostu nie. Nie lubię Jamesa. TEAM JAKE. Serio. Czemu chcesz ją sparować z Jamesem? Czemu? :c Jake jest lepszy i tyle. James, uważaj sobie. Nie zgadzam się. XD

    Dobra, może trochę histeryzuję, no ale rozdział sam w sobie wywołuje we mnie taką reakcję. Normalnie nie ma co. Alex... Czego chciał od Kells? Hm? Czyżby jemu też się spodobała? hehe

    Zastanawia mnie końcówka. O co chodzi? Czy to ma coś wspólnego z tymi zasadami ich świata? I co oni zrobili z Alexem?
    Kurczę, czekam na następny..

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mam pojęcia, co myśleć o Alexie! Na pewno nie wywarł na mnie dobrego wrażenia, ale nie potrafię określić czy rzeczywiście ta zamiana Kels jest z winy Alexa, czy on tylko pośredniczył. Jest naprawdę dziwną postacią... Zachowuje się jak ktoś niespełna rozumu, jakby strach tej dziewczyny wywoływał w nim radość. Nie mam też pojęcia dlaczego przyszedł i co od niej chciał. Na pewno nastraszyć, bo to było widać, ale sądzę że nie tylko. Zaskoczyłaś mnie tym przybyciem! Aż nie wiem, co napisać;D

    I po raz kolejny okazało się, że chłopcy zawsze zjawiają się w odpowiednim momencie;D Aż strach pomyśleć, co by się stało gdyby się nie pojawili... Podobał mi się James, jest bardzo opiekuńczy. Nie wiem już, którego wolałabym przy boku Kels xD Może obu? Haha:D

    No i brawo dla dziewczyny za opanowanie i zimną krew! Sytuacja nie była komfortowa, ale nie poddała się. Punkt dla niej;)

    Pozdrawiam!:*
    A w wolnej chwili zapraszam na nowy rozdział do siebie;)

    OdpowiedzUsuń